- Byliśmy na to przygotowani, że te pierwsze trzy dni w Arłamowie to będzie właściwie ostatnia okazja dla trenera żeby nam przyłożyć – mówił w środę podstawy środkowy obrońca reprezentacji Kamil Glik. – Im bliżej meczów towarzyskich i przede wszystkim wyjazdu do Francji, tym treningi będą musiały stawać się lżejsze. Podczas samego turnieju to już będzie właściwie wyłącznie szlifowanie formy.
Przygotowanie fizyczne do kolejnych imprez mistrzowskich w ostatnich latach niemal wyłącznie zawodziło. Narzekali na nie piłkarze po Euro 2008, tragedią zakończyło się wynajęcie przez Franciszka Smudę amerykańskiej firmy specjalizującej się w treningu fitness przed Euro 2012. Mówił o tym wówczas w wywiadzie dla sport.pl Robert Lewandowski, który zresztą później – niespecjalnie honorowo – tych słów próbował się wyprzeć.
– Skoro wiedzieliśmy, że może nam zabraknąć umiejętności, to przynajmniej powinniśmy być idealnie przygotowani fizycznie. Tak, żeby zabiegać i zamęczyć rywali. Ale przygotowanie nie wyglądało tak, jak powinno. Nie chciałem narzekać podczas majowego zgrupowania w Austrii, ale czułem, że trzeba przystopować z intensywnością. Obciążenia, które mieliśmy, były większe niż w trakcie przygotowań do sezonu. Akumulatory trzeba było podładować, my przesadziliśmy z zajęciami na siłowni. Na Euro nie funkcjonowaliśmy, jak należy. Naprawdę chciałbym powiedzieć, że byliśmy dobrze przygotowani. Ale nie byliśmy. Sam po sobie to czułem – mówił wówczas Lewandowski o pracy specjalistów z firmy Athletes Performance. - Zbyt dużo było statycznych ćwiczeń na siłowni, za mało zajęć z piłkami. To my wyszliśmy z inicjatywą rozmowy. Nie chcieliśmy przesadzać, bo jesteśmy od grania. Interweniowaliśmy dopiero, kiedy granica była przekraczana.
Z kolei w trakcie Euro 2008 Leo Beenhakker podzielił zespół na grupy – obciążenia dobierane były w zależności od tego, w której grupie znalazł się dany zawodnik. Najmniejsze mieli ci najbardziej eksploatowani w sezonie, największe ci niemal w ogóle w klubach niegrający, a takich przed tamtymi mistrzostwami było całkiem sporo. Piłkarze podczas zgrupowania w niemieckim Donaueschingen poprzedzającym turniej w Austrii i Szwajcarii biegali nadspodziewanie dużo. Później narzekali, że za dużo. Człowiekiem odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne był wówczas Holender Mike Lindemann.
Adam Nawałka w przeciwieństwie do poprzedników nie postawił na zagraniczną myśl szkoleniową, a od początku w jego sztabie za ten element odpowiedzialny jest Remigiusz Rzepka. Piłkarze nie zostali też podzieleni na grupy. Każdy z nich ma jednak indywidualny program przygotowania do mistrzostw. To znaczy na boisku wszyscy robią to samo, ale już na siłowni niekoniecznie.