Niemcy – jak obliczył portal transfermarkt – przywiozą na mistrzostwa najdroższą kadrę (23 piłkarzy wartych w sumie 562 mln euro) i według wielu ekspertów, a nawet austriackich matematyków, są obok Francuzów głównym kandydatem do złota, ale Joachim Loew nie może ostatnio spać spokojnie.
Kontuzja Marco Reusa okazała się poważniejsza, niż przypuszczano, lekarze nie dawali gwarancji, że uda się go doprowadzić na czas do pełnej sprawności, więc trener wolał w jego miejsce zabrać zdrowego zawodnika. Reus ma pecha, zapowiadał, że chce być liderem reprezentacji, a koło nosa przejdzie mu kolejny wielki turniej po mundialu w Brazylii.
Większym problemem niż zastąpienie Reusa będzie wypełnienie luki po Matsie Hummelsie. Kapitan Borussii w finale Pucharu Niemiec z Bayernem uszkodził łydkę. Pierwsze prognozy mówiły, że opuści tylko pierwszy mecz z Ukrainą, a wygląda na to, że nie zagra również z Polską. Kto załata dziurę na środku defensywy? W sparingu ze Słowacją Loew zdecydował się postawić na trójkę obrońców. Partnerami Jerome'a Boatenga byli Antonio Ruediger i debiutujący w kadrze Joshua Kimmich. Eksperyment się nie powiódł. Niemcy stracili trzy bramki (1:3), nie da się całej winy zrzucić na fatalną pogodę.
– Byliśmy źle zorganizowani, zostawialiśmy Słowakom zbyt dużo miejsca, a oni potrafili to wykorzystać – nie ukrywał Loew. W przerwie nad stadionem w Augsburgu przeszła ulewa, piłka grzęzła w kałużach, w niemieckich mediach nie brak było porównań do słynnego meczu we Frankfurcie z Polską, którego stawką był finał mundialu 1974.
Humor Loewowi poprawia nieco powrót Bastiana Schweinsteigera. Pomocnik Manchesteru United od marca leczył kontuzję, we wtorek pierwszy raz trenował z kolegami z reprezentacji.