Poczuł pan lekki zawód po pierwszym konkursie mistrzostw w Lahti? Do serii efektownych polskich sukcesów tak łatwo było się przyzwyczaić...
Tak, rzeczywiście wygraliśmy mnóstwo zawodów tej zimy, powinniśmy pamiętać jednak o tym, że nie można wygrać wszystkiego.
Czy to jest jednak dla pana motywacja, zdobywać tyle szczytów, ile się da?
Oczywiście, że tak, po to startujemy. Ten sezon był już wystarczająco dobry, by się bardzo cieszyć, lecz nadal się staramy. Ale powtarzam – zejdźmy na ziemię, to niemożliwe wciąż wygrywać. Mamy też przed sobą sporo pracy, by kolejny rok był, być może, jeszcze lepszy.
Poczuł pan już miłość do skoków po polsku, co w gruncie rzeczy oznacza wyjątkową presję na trenera i skoczków?