Mistrzostwa świata na Filipinach są pełne niespodzianek, a nawet sensacji i niczego nie można być pewnym. Skoro z turniejem pożegnali się już mistrzowie olimpijscy Francuzi, potężna Brazylia czy grające dobrze w ostatnich latach Japonia oraz Niemcy, to znaczy, że na każdego faworyta można znaleźć sposób.
Na szczęście Polaków te kłopoty nie dotyczą i nawet, jeśli w meczach mają przejściowe kłopoty, męczą się albo przegrają nawet seta, to potem potrafią wrócić na właściwe tory. Pomaga w tym głęboki skład, gdzie każdy może być bohaterem i wziąć na siebie grę, gdy koledzy zawodzą. Tak samo było w meczu 1/8 finału z Kanadą.
Czytaj więcej
Polacy pokonali Holandię 3:1 w ostatnim meczu grupowym i zapewnili sobie awans do 1/8 finału. Oby...
Zaczął Wilfredo Leon, który nie tylko świetnie atakował, ale też potężnie serwował, sprawiając rywalom ogromne problemy. Do tego koncertu dołączyli Marcin Komenda, Bartosz Kurek czy Kamil Semeniuk. Ten ostatni był najlepszym zawodnikiem naszej drużyny, zdobywając 17 punktów (w tym trzy razy zablokował rywali).
Semeniuk odpłaca się Grbiciowi za zaufanie, bo w poprzednich latach przyjmujący reprezentacji Polski miał lekki kryzys formy. Selekcjoner cały czas w niego wierzył. Co ciekawe, Semeniuk do tej pory był rezerwowym, bo w pierwszej szóstce wychodził Tomasz Fornal. Po meczu Grbić przyznał, że przyjmujący ma lekki problem z plecami, stąd w sobotę zagrał mniej. Mimo to Polacy pewnie wygrali 3:1.