Po pierwszym meczu wydawało się, że ten finał skończy się szybko, a tytuł mistrzowski pozostanie w Jastrzębiu-Zdroju. Spotkanie w Zawierciu skończyło się szybko, w trzech setach, a po gospodarzach widać było tremę związaną z pierwszym występem w finale.
Aluron stał pod ścianą, a Jastrzębski Węgiel miał wszystkie karty w ręku. Przede wszystkim był gospodarzem sobotniego meczu i drużyna mogła liczyć na kilka tysięcy głośno dopingujących fanów. To jednak nie wystarczyło, a siatkarze Aluronu pokazali, że są odporni psychicznie.
Czytaj więcej
Stilon Gorzów przejmie licencję na występy w PlusLidze od Cuprum Lubin. Idea zbudowania siatkówki w niewielkim, dolnośląskim mieście umarła śmiercią naturalną.
Pierwszego seta wygrali na przewagi 27:25. W tej partii mnożyły się błędy w polu zagrywki, a dobre zagrania były przeplatane błędami.
Druga partia mogła być decydująca dla losów meczu i całego finału. Gospodarze się otrząsnęli, wrócili do swojego normalnego poziomu i wydawało się, że zaczynają mieć mecz pod kontrolą. Rywale popełniali proste błędy, nie trafiali w boisko, źle przyjmowali zagrywkę. Mistrzowie Polski prowadzili nawet 22:14 i mogli upokorzyć rywali. Michał Winiarski ściągnął nawet z parkietu liderów, żeby dać im odpocząć psychicznie przed kolejnym setem, a jastrzębianie chyba za bardzo się rozluźnili.