Ci pierwsi mają już niemal abonament na grę o złoto – dla obrońców tytułu będzie to już czwarty finał z rzędu. W trzech poprzednich spotykali się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i wygrali raz, żeby za chwilę ulec jej w finale Ligi Mistrzów.
Teraz historia powtórzy się częściowo, bo Jastrzębski Węgiel znów po finale PlusLigi będzie się szykował do walki w Europie, ale jego odwieczni rywale nie awansowali nawet do fazy play-off. Miejsce ZAKSY zajął Aluron, który o złoto powalczy po raz pierwszy.
– Tabela pokazała moc i możliwości obu drużyn, więc o zaskoczeniu nie może być mowy. Półfinały i ćwierćfinały potwierdziły jednak, jak wyrównana jest PlusLiga. Stal Nysa postraszyła Zawiercie, a o starciach między Jastrzębskim Węglem a Asseco Resovią będzie się rozmawiało jeszcze długo – ocenia dla „Rz” były trener Wojciech Drzyzga.
Doświadczenie przed finałem jest po stronie mistrzów Polski, którzy od lat należą do czołówki PlusLigi. Aluron dopiero od kilku lat gra na najwyższym poziomie i krok po kroku buduje markę. Jastrzębianie ewentualny trzeci mecz zagrają ponadto we własnej hali. Wydaje się, że są faworytem, tyle że drużyna z Zawiercia wyjątkowo im nie leży. Grali z nimi w tym sezonie trzykrotnie i za każdym razem przegrywali 1:3.