Igrzyska w Paryżu bez Polaków raczej się nie odbędą. Ścieżki kwalifikacji są bowiem dwie: rozpoczęty właśnie turniej w Chinach oraz ranking światowy, któremu nasza reprezentacja lideruje. To oznacza, że nawet gdyby teraz podopiecznym Nikoli Grbicia powinęła się noga, to niemal na pewno dostaną olimpijskie przepustki tą drugą drogą. Gra w Xi'an idzie jedynie o to, aby wysokie prawdopodobieństwo zmienić w pewność.
Polacy do turnieju w Chinach przystąpili jako mistrzowie Europy i liderzy światowego rankingu, a więc zdecydowani faworyci. Szukając najgroźniejszych rywali - kwalifikację olimpijską wywalczą dwie z ośmiu występujących tam drużyn - patrzyliśmy raczej w kierunku Argentyńczyków (brązowi medaliści poprzednich igrzysk) czy Holendrów, a tymczasem już pierwszego dnia opór stawili naszym siatkarzom Belgowie.
Czytaj więcej
Polskie siatkarki są już pewne wyjazdu na igrzyska olimpijskie. Teraz czas na ich kolegów, którzy w sobotę zaczynają grę w turnieju kwalifikacyjnym.
Pierwszego seta, którego rywale wygrali 25:23, mogliśmy tłumaczyć urokiem premierowego meczu. Polacy
sprawiali wrażenie sennych, zwłaszcza w polu zagrywki. Nie umieliśmy zagrozić rywalom, brakowało skutecznego bloku, a Aleksander Śliwka w siedmiu atakach zdobył punkt. Równowagę odzyskiwaliśmy z czasem, bo coraz lepiej grał Łukasz Kaczmarek, a w rolę liderów zespołu wcielali się środkowi: Jakub Kochanowski oraz Norbert Huber.
Polska - Belgia 3:2. Nikogo nie wolno lekceważyć
Polacy wygrali dwie kolejne partie i choć wydawało się, że wracamy na dobrze znaną ścieżkę zwycięstw, to znów zaczął zawodzić atak, a 31-letni przyjmujący Sam Deroo po kolejny udowodnił, że w butach lidera zespołu czuje się znakomicie. Były siatkarz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovii Rzeszów odegrał kluczową rolę w tym, że jego zespół doprowadził do tie-breaka.