– Stawka zespołów jest trudniejsza niż w naszej grupie na ME, a wiele zespołów, z którymi się zmierzymy, potrafi grać w siatkówkę. Są brązowi medaliści olimpijscy Argentyńczycy, Kanadyjczycy, Belgowie, którzy sprawili nam trochę kłopotów w 1/8 finału ME, oraz Bułgarzy, którzy budują nową drużynę i dlatego mogą być niewygodnym rywalem. Jesteśmy faworytami, więc słabsi będą w meczu z nami ryzykowali, bo to ich jedyna szansa dostania się na igrzyska. Z tej imprezy awansują dwie reprezentacje i każdy z naszych rywali liczy, że to on będzie tym drugim obok Polski – przestrzega Piotr Gruszka, były kapitan polskiej kadry.
Polacy mają za sobą trudny sezon, długie zgrupowania, wiele meczów i jeszcze więcej godzin spędzonych w samolocie. Do Chin polecieli bez kapitana Bartosza Kurka, który zmaga się z kontuzją. Za niego do składu wskoczył Bartłomiej Bołądź, ale podstawowym atakującym będzie raczej Łukasz Kaczmarek. Pod nieobecność Kurka kapitanem będzie Aleksander Śliwka, a główną strzelbą reprezentacji Polski może być przyjmujący Wilfredo Leon, choć tutaj pole manewru trener Grbić ma bardzo duże, a wiele punktów dokładają nawet środkowi.
Ważniejsze może się okazać co innego. – Trzeba będzie zagrać siedem meczów w dziewięć dni, a takie turnieje zawsze są trudne – mówi Piotr Gruszka. Za Polakami ciężkie lato, mieli mało odpoczynku, więc nic dziwnego, że do Chin polecieli niemal w ostatniej chwili, czyli w środę.
Przy tak napiętym kalendarzu i długich podróżach istotny jest każdy szczegół. Siatkarze są więksi niż przeciętni pasażerowie i w przeszłości wiele razy narzekali na to, że latanie do Azji dodatkowo ich męczy, gdy brakuje miejsca na rozprostowanie nóg. Teraz to na szczęście przeszłość, a Karol Kłos podzielił się zdjęciem, na którym widać, że reprezentanci Polski mogą liczyć na komfort.
– Wiem, że siatkarze po zdobyciu pierwszego mistrzostwa świata negocjowali ze związkiem warunki podróżowania. Cieszę się, że teraz PZPS stać na to i przykłada do tego dużą wagę. Nie jest łatwo rozprostować mierzącego dwa metry człowieka po kilku godzinach spędzonych w samolocie. Często latałem obok Sebastiana Świderskiego, który wie, jak taka podróż w klasie ekonomicznej wyglądała. Dzięki temu, że Polacy latają w klasie biznes, całą podróż mogą przespać i od razu po wylądowaniu są gotowi do zajęć – wspomina Piotr Gruszka.