Jeszcze przed rozpoczęciem meczu było wiadomo, że w finale będą latały siatkarskie gromy, skoro po dwóch stronach siatki stanęły znakomite drużyny, pełne gwiazd europejskiej siatkówki. Simone Giannelli to jeden z najlepszych rozgrywających na świecie, przyjmujący Alessandro Michieletto w wieku 21 lat już ma na koncie mistrzostwo świata i Europy a Yuri Romano to znakomity leworęczny atakujący. Nic dziwnego, że mistrzowie świata przez wielu ekspertów i kibiców są uznawani za najlepszą obecnie drużynę na świecie.
Polscy kibice liczyli na potężne ataki i zagrywki Wilfredo Leona, mądrość Aleksandra Śliwki, szczelny blok Norberta Hubera i Jakuba Kochanowskiego. Potencjały obydwu drużyn wydawały się wyrównane.
Czytaj więcej
Polacy byli w euforii po wygraniu finału mistrzostw Europy z Włochami (3:0). Cieszył sam sukces i to, że dokonali tego w Rzymie, bo rok temu przegrali finał MŚ z Włochami w katowickim Spodku. Wspominali też Arkadiusza Gołasia.
Włosi mieli lekką przewagę, bo grali w wypełnionym po brzegi Palazzo dello Sport. Tę halę znają lepiej niż Polacy, a dodatkowo liczyli na doping tysięcy kibiców. W takich warunkach nikt nie ma ochoty wstrzymywać ręki, tylko przy każdej okazji uderza z pełną mocą.