Obie drużyny zaczynały ten mecz w nie najlepszych nastrojach po poniedziałkowych porażkach. Polki przegrały wprawdzie z mistrzyniami świata Serbkami (1:3), ale tak naprawdę same wypuściły z rąk szanse na zwycięstwo w tamtym meczu. Belgijki przegrały z niżej notowaną Ukrainą 0:3 i w tym przypadku trzeba mówić o sporej niespodziance.
Polki ten mecz rozpoczęły lepiej, zbudowały przewagę nie tylko dzięki dobrym i pomysłowym atakom, ale też punktowym zagrywkom (asa posłała Magdalena Jurczyk). Przy wyniku 12:5 dla Polski trener Belgijek wykorzystał już obie przerwy na żądanie. Wydawało się, że ten set upłynie lekko, łatwo i przyjemnie. Tak jednak się nie stało. Polki w tym meczu z zadziwiającą łatwością traciły przewagę, którą wcześniej z mozołem budowały. U rywalek punktowała Britt Herbots, a zawodniczki trenera Stefano Lavariniego zaczęły popełniać błędy. Przewaga stopniała do jednego punktu (19:20), na szczęście została obroniona.
Czytaj więcej
To miał być najłatwiejszy mecz w fazie grupowej mistrzostw Europy, a niespodziewanie trwał cztery sety, bo reprezentacji Polski przytrafiły się momenty dekoncentracji.
Drugi set był łudząco podobny do pierwszego. Najpierw kibice oglądali dobrą grę Polek (świetna Agnieszka Korneluk, która w całym meczu miała cztery bloki), potem był zastój i seria błędów, co pozwoliło rywalkom doprowadzić do remisu 19:19. Myliła się nawet Magdalena Stysiak i znów, jak w pierwszej partii, trzeba było walczyć o zwycięstwo w nerwowej końcówce. Dwa ostatnie punkty zdobyły Stysiak i Monika Gałkowska.
Trzeci set znów był pisany według podobnego scenariusza z tą tylko różnicą, że to Polki musiały gonić wynik. Kłopoty miała Martyna Łukasik, a po drugiej stronie siatki regularnie punktowały Herbots i Celine Van Gestel. Na szczęście dobrze grała nasza libero Maria Stenzel, a za zdobywanie punktów wzięła się Stysiak i po nerwowej końcówce Polki wyszarpały zwycięstwo.