Miał być trudny mecz i był, miało być przełamanie serii porażek ze Słowenią w turnieju o mistrzostwo Starego Kontynentu, przełamania nie było. Kluczem do zwycięstwa okazała się rewelacyjna obrona Słoweńców, także odporność na początkowy szturm drużyny Heynena i na doping Spodka. Szturm przeczekali, widzów uciszyli, mają co najmniej srebro, w niedzielę o 20.30 zagrają o złoto.
Polacy cieszyli się tylko po pierwszym secie. Były powody, nawet jeśli początek nieco lepszy mieli rywale. Pierwszym bohaterem Spodka został Jakub Kochanowski, który zaczął serwować przy stanie 6:7 i mocną zagrywką rozbroił na kilka minut słoweński atak. Gdy było 12:7 dla Polaków, trener Alberto Giuliani musiał wziąć czas, przerwał tę świetną polską serię, lecz wkrótce była druga, w wykonaniu Wilfredo Leona. Jeden z jego serwisów miał prędkość 136,5 km/godz., na takie strzały obrony nie ma.