Nowy trener piątej drużyny minionych rozgrywek, Marcin Lijewski teoretycznie ma na liście aż 21 zawodników, ale w protokole sobotniego sparingu z niemieckim HC Elbflorenz Drezno (przegranym 25:30) widniało 17 nazwisk. Pozostała czwórka na razie jest „uziemiona” i nie ma szans na szybki powrót na parkiet.
Najlepiej mimo wszystko wygląda sytuacja Rafał Glińskiego, który biega przy ławce w bucie ortopedycznym – jako nieformalny asystent „Lijka”. 36-letni były reprezentant Polski doznał kontuzji łydki w ostatnim – jak się okazało – meczu minionego sezonu, rewanżowym ćwierćfinale z MMTS-em Kwidzyn.
– Wydawało się, że uraz nie jest groźny, ale gdy zaczęliśmy w lipcu treningi, „achilles” wciąż bolał i musiałem poddać się zabiegowi. Jeżeli wszystko pójdzie z planem, będę gotowy na przełomie września i października – informuje „Glina”.
Lepiej poczekać…
Jego absencja oznacza jednak wyrwę na środku boiska, stąd Lijewski naciskał szefa Górnika Bogdana Kmiecika, by już teraz, a nie dopiero za rok ściągnął z Gdańska na Śląsk Adriana Kondratiuka. 26-letni rozgrywający ma być liderem gry zabrzan już w tym sezonie, wspomagany przez kolejnego „nowicjusza”, Krzysztofa Łyżwę.
Podobnie długo – praktycznie do końca roku – trwać będzie jeszcze rehabilitacja Ignacego Bąka i Patryka Gregułowskiego. Bąk doznał urazu w grudniu ub. roku, a potem musiał aż dwukrotnie kłaść się na operacyjnym stole i dopiero w marcu przeszedł właściwy zabieg rekonstrukcji więzadła w kolanie. Będącego w dobrej formie leworęcznego rozgrywającego bardzo brakowało zabrzanom w drugiej części sezonu, ale na razie przechodzi rehabilitację. – Być może Ignacy będzie gotowy na ostatnie mecze w tym roku, ale może lepiej będzie, jak przepracuje w styczniu w pełni zimowy okres przygotowawczy i wróci dopiero w przyszłym roku – zastanawia się fizjoterapeuta Górnika Rafał Biliński.