W piątkowych półfinałach mistrzostw świata zagrają te same drużyny, co dwa lata temu i nawet pary ułożyły się tak samo. W piątek w trójmiejskiej ERGO Arenie Hiszpanie zmierzą się z Duńczykami, a Francja zagra ze Szwecją w Sztokholmie. To wiele mówi o układzie sił w piłce ręcznej na świecie. Rządzi Europa, sprawiedliwie dzieląc miejsca między północ i południe kontynentu.
Mistrzowie świata Duńczycy zmierzają po trzeci z rzędu tytuł i przy okazji śrubują rekord meczów z rzędu bez porażki na mundialach - dobili już do 26. Reprezentacja Węgier jako ostatnia wygrała z nimi w 2017 roku, ale tym razem nie stawiła większego oporu i gładko przegrała 23:40.
Zupełnie inaczej ułożyło się spotkanie Hiszpanii z Norwegią, gdzie kibice obejrzeli aż dwie dogrywki. Hiszpanie będą mieli o czym rozmawiać, tak jak Polacy w 2009 roku.
Czytaj więcej
W środowych ćwierćfinałach mistrzostw świata najciekawiej zapowiada się starcie Francji z Niemcami, które zostanie rozegrane w trójmiejskiej ERGO Arenie.
Kilkanaście sekund przed końcem podstawowego czasu gry zespół ze Skandynawii prowadził jednym golem, miał piłkę i przewagę jednego zawodnika. Norwegowie popełnili jednak błąd i podali piłkę do tyłu, co sędziowie uznali za grę na czas. Piłka trafiła do Daniela Dujszebajewa, a ten na sekundę przed końcem doprowadził do dogrywki. Ten sam zawodnik zdobył gola na 35:34, który dał Hiszpanii awans do półfinału. W 2009 r. w podobnej sytuacji byli Polacy. Wtedy też ich rywalami byli Norwegowie, a decydującą bramkę rzutem przez całe boisko do pustej bramki zdobył Artur Siódmiak.