Drużyna Leszka Krowickiego poleciała do Niemiec w znakomitych humorach. W weekend Polki wygrały w Craiovej turniej o Puchar Karpat. Pokonały tam Macedonię, a także brązowe medalistki ostatniego mundialu, Rumunki, i mistrzynie świata sprzed czterech lat – Brazylijki.
– Mamy powody do optymizmu, w takiej formie jesteśmy w stanie wygrać z każdym rywalem, ale zdajemy sobie sprawę, że były to tylko mecze towarzyskie, a w Niemczech czekają nas spotkania z bardzo silnymi przeciwnikami – mówi trener reprezentacji, dodając, że wciąż jest wiele do po-prawienia, bo jego zawodniczkom zdarzały się przestoje.
Polki trafiły do grupy B. Zmierzą się kolejno: ze Szwedkami (brązowe medalistki ME 2014), Czeszkami, broniącymi tytułu Norweżkami (multimeda-listki igrzysk, MŚ i ME), Węgierkami, prowadzonymi przez byłego selekcjonera polskiej kadry Kima Rasmussena, oraz Argentynkami. Wszystkie mecze rozegrają w Bietigheim-Bissingen, mieście położonym około 20 km na północ od Stuttgartu.
– Jeśli dostaje się dziką kartę, trudno liczyć, że znajdzie się w łatwej grupie – przyznaje Karolina Kudłacz-Gloc, kapitan naszego zespołu.
Polki do mundialu musiały się przebijać przez baraże. Szczęścia nie miały – los zesłał im Rosję, z mistrzyniami olimpijskimi poniosły dwie porażki, ale władze światowej federacji doceniły fakt, że były najwyżej sklasyfikowaną drużyną spośród tych, które się nie zakwalifikowały, a na dwóch po-przednich turniejach o MŚ – w 2013 roku w Serbii i w 2015 w Danii – zajmowały czwarte miejsca.