Reklama

Gramy z Katarem, nie z sędziami

Rozmowa z Bartoszem Jureckim - o szczęściu, sędziach i złocie.

Aktualizacja: 30.01.2015 06:42 Publikacja: 30.01.2015 00:00

Gramy z Katarem, nie z sędziami

Foto: PAP/EPA

Rzreczpospolita: Tematem numer jeden przed meczem z Katarem są oczywiście obawy o postawę sędziów.

Bartosz Jurecki: Nie możemy dać się w żaden sposób sprowokować. Ani przeciwnikom, ani sędziom i decyzjom, jakie będą podejmować. Żadnych utarczek słownych, pełna koncentracja na tym, co na parkiecie, i na naszej grze.

A między sobą rozmawiacie o tym, czy to głównie dziennikarskie obawy?

Nie poświęcamy  sędziom zbyt wiele uwagi. Powiedzieliśmy tylko sobie, że nie będziemy dawać arbitrom pretekstu, i ustaliliśmy, że na pewno nie wdamy się w żadne dyskusje, bo mogą tylko pogorszyć sprawę.

Panuje też opinia, że Katar to żaden zespół i jeśli sędziowanie będzie normalne, to już jesteście w finale. Ale oni potrafią grać.

Oczywiście, że potrafią. Mają świetny turniej i nikt mi nie powie, że awansowali do półfinału mistrzostw świata wyłącznie dlatego, że ciągnęli ich za uszy sędziowie. Gdyby nie potrafili grać, to pomoc arbitrów na nic by się zdała. Mają bramkarzy światowej klasy, to ich największy atut. W ataku pozycyjnym grają bardzo szybką piłkę i mają dwie strzelby: Żarko Markovicia i Rafaela Capote'a. Do tego dochodzi bardzo agresywna obrona, wychodzą wysoko, próbują klinczować, nie przebierają w środkach.

Podoba się panu metoda budowania tej reprezentacji?

Nie podoba mi się, ale nic nie możemy na to poradzić. Katarczycy nie robią nic nielegalnego, działają w granicach przepisów i prawa.

Przyjąłby pan obywatelstwo Kataru?

Dużo złota musieliby rzucić... Oczywiście żartuję. Jestem Polakiem i nie wyobrażam sobie gry w innych barwach. Nie ma na to najmniejszych szans.

Reklama
Reklama

Czy wy sami jesteście zaskoczeni, że dotarliście tak daleko w tym turnieju?

Zaskoczeni to może nie. Znamy swoją siłę. Już od dłuższego czasu brakowało nam szczęścia i to niuanse decydowały o naszych porażkach. Zawsze czegoś nam brakowało, a tu w Katarze na razie nie brakuje niczego. Poza Krzyśkiem Lijewskim, którego wyeliminowała kontuzja. Myślę, że bardzo nas scementowała porażka z Duńczykami, gdy powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów. W meczu ze Szwecją większość skazywała nas na porażkę, podobnie z Chorwacją, z którą nigdy nam dobrze nie szło. A my się zawzięliśmy.

To może grozi wam zbyt wczesne samozadowolenie?

Nie ma szans. Dla większości z nas to ostatnie mistrzostwa świata, zadowolenie będzie dopiero wtedy, gdy złoto zawiśnie na naszych szyjach.

Francja – hiszpania w drugim półfinale

Dla reszty świata – poza Katarem i Polską oczywiście – to tak naprawdę przedwczesny finał mistrzostw. – Zagramy przeciwko być może najlepszej drużynie wszech czasów – mówił selekcjoner Hiszpanów trenujący także Wisłę Płock Manolo Cadenas. – Nikola Karabatić jest jednym z najlepszych zawodników w historii, podobnie jak bramkarz Thierry Omeyer. Francja jest od nas lepsza, ale półfinał to jeden mecz – dodał trener. Hiszpanie w ćwierćfinale pokonali z trudem Danię. Francuzi w puch rozbili Słoweńców i w drugiej połowie się oszczędzali. – Hiszpanie mieli trudniejszego rywala i będą bardziej zmęczeni – mówił Karabatić. – To jednak oni bronią tytułu mistrzowskiego. Z całą pewnością będą chcieli się zrewanżować nam za porażkę w półfinale ostatnich mistrzostw Europy.

—żzny

Piłka ręczna
Piłka ręczna: Zwycięstwo na koniec, są powody do optymizmu
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Koniec polskich marzeń o medalu
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Zwycięstwo wyszarpane, nadzieje przedłużone
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Cudu nie było, Francuzki wyraźnie lepsze
Piłka ręczna
Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Ładne porażki już były
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama