W czasie meczu Legii z Odrą zorganizowano koncert. Tuż przy stadionie, na parkingu przy Torwarze. 5 tysiącom kibiców muzyka serwowana przez artystów przypadła do gustu. Zamiast dopingować swoją drużynę, chóralnie odśpiewywali „Przeżyj to sam” na zmianę z „Daj mi tę noc” i równie dobrze mogłoby ich na stadionie nie być. Także piłkarze Legii na boisku byli tylko ciałem. Skompromitowali się, przegrali z przeciętną Odrą zupełnie zasłużenie.
Trener Jan Urban dzień przed meczem przyznał, że najbardziej obawia się rozprężenia wśród swoich piłkarzy. Wiadomo – dla Legii, która ma walczyć o mistrza, pokonanie kopciuszka z Wodzisławia miało być jak pstryknięcie palcem. Nie pomogło, a może nawet zaszkodziło, nowe ustawienie drużyny z dwoma napastnikami, bo Takesure Chinyama i Bartłomiej Grzelak zupełnie się nie rozumieli. Zresztą okazji do wykazania się umiejętnościami wiele nie mieli, bo ich koledzy urządzili sobie konkurs, kto częściej poda piłkę do tyłu.
Odra niczym nie zaskoczyła. Nadal gra futbol prosty, w piątek na Legię to wystarczyło. Ładny strzał Sławomira Szarego w 11. minucie po trzecim z rzędu rzucie rożnym dał gościom 3 punkty. Legia niby atakowała, ale kompletnie nieporadnie. Edson, uderzając trzykrotnie z rzutu wolnego, tylko rozbawił rywali, bo piłka nawet nie leciała w kierunku ich bramki.
Taka właśnie Legia w przyszłym tygodniu jedzie do Krakowa na mecz w Wisłą, która nawet jeśli w dzisiejszych derbach z Cracovią nie wywalczy punktu, pozostanie liderem tabeli. Legia przyjedzie do nich bez Aleksandara Vukovicia, którego Urban zostawił na ławce rezerwowych, by nie dostał czwartej żółtej kartki w sezonie. A ponieważ mecz z Odrą się nie układał, Serb wszedł na boisko po przerwie i już po 3 minutach bezmyślnie sfaulował przeciwnika, tak że sędzia musiał sięgnąć po kartkę.
Groclin ma jakiś sposób na Lecha, gdy przyjmuje go w Grodzisku, bo wygrał z rywalem z Poznania na własnym stadionie czwarty raz z rzędu. Franciszek Smuda zapewniał, że na Groclin zmobilizuje swoich piłkarzy tak samo jak przed dwoma tygodniami na Legię, ale nie wyszło. Lechowi nie służą też ciągłe zmiany bramkarzy. Od kiedy Emilian Dolha i Krzysztof Kotorowski dostają szansę gry niemal na zmianę, obaj bronią najwyżej przeciętnie. Jedyny gol w Grodzisku, strzelony przez Jarosława Latę w 68. minucie, obroniłby chyba nawet Jan Mucha z Legii, bo akurat w interwencjach po strzałach oddanych w niego jest dobry. Dolha nie potrafił, piłka po jego ręce wpadła do bramki.