Reklama
Rozwiń

Sensacja w Warszawie: Legia przegrała z Odrą

Korona wykorzystała blamaż Legii i jest wiceliderem. Trenerzy na cenzurowanym: Franciszek Smuda, Czesław Michniewicz i Orest Lenczyk – bez zwycięstwa

Aktualizacja: 20.10.2007 03:55 Publikacja: 20.10.2007 03:54

Sensacja w Warszawie: Legia przegrała z Odrą

Foto: Rzeczpospolita

W czasie meczu Legii z Odrą zorganizowano koncert. Tuż przy stadionie, na parkingu przy Torwarze. 5 tysiącom kibiców muzyka serwowana przez artystów przypadła do gustu. Zamiast dopingować swoją drużynę, chóralnie odśpiewywali „Przeżyj to sam” na zmianę z „Daj mi tę noc” i równie dobrze mogłoby ich na stadionie nie być. Także piłkarze Legii na boisku byli tylko ciałem. Skompromitowali się, przegrali z przeciętną Odrą zupełnie zasłużenie.

Trener Jan Urban dzień przed meczem przyznał, że najbardziej obawia się rozprężenia wśród swoich piłkarzy. Wiadomo – dla Legii, która ma walczyć o mistrza, pokonanie kopciuszka z Wodzisławia miało być jak pstryknięcie palcem. Nie pomogło, a może nawet zaszkodziło, nowe ustawienie drużyny z dwoma napastnikami, bo Takesure Chinyama i Bartłomiej Grzelak zupełnie się nie rozumieli. Zresztą okazji do wykazania się umiejętnościami wiele nie mieli, bo ich koledzy urządzili sobie konkurs, kto częściej poda piłkę do tyłu.

Odra niczym nie zaskoczyła. Nadal gra futbol prosty, w piątek na Legię to wystarczyło. Ładny strzał Sławomira Szarego w 11. minucie po trzecim z rzędu rzucie rożnym dał gościom 3 punkty. Legia niby atakowała, ale kompletnie nieporadnie. Edson, uderzając trzykrotnie z rzutu wolnego, tylko rozbawił rywali, bo piłka nawet nie leciała w kierunku ich bramki.

Taka właśnie Legia w przyszłym tygodniu jedzie do Krakowa na mecz w Wisłą, która nawet jeśli w dzisiejszych derbach z Cracovią nie wywalczy punktu, pozostanie liderem tabeli. Legia przyjedzie do nich bez Aleksandara Vukovicia, którego Urban zostawił na ławce rezerwowych, by nie dostał czwartej żółtej kartki w sezonie. A ponieważ mecz z Odrą się nie układał, Serb wszedł na boisko po przerwie i już po 3 minutach bezmyślnie sfaulował przeciwnika, tak że sędzia musiał sięgnąć po kartkę.

Groclin ma jakiś sposób na Lecha, gdy przyjmuje go w Grodzisku, bo wygrał z rywalem z Poznania na własnym stadionie czwarty raz z rzędu. Franciszek Smuda zapewniał, że na Groclin zmobilizuje swoich piłkarzy tak samo jak przed dwoma tygodniami na Legię, ale nie wyszło. Lechowi nie służą też ciągłe zmiany bramkarzy. Od kiedy Emilian Dolha i Krzysztof Kotorowski dostają szansę gry niemal na zmianę, obaj bronią najwyżej przeciętnie. Jedyny gol w Grodzisku, strzelony przez Jarosława Latę w 68. minucie, obroniłby chyba nawet Jan Mucha z Legii, bo akurat w interwencjach po strzałach oddanych w niego jest dobry. Dolha nie potrafił, piłka po jego ręce wpadła do bramki.

Groclin po pożegnaniu się z europejskimi pucharami gra coraz swobodniej. Po 11 kolejkach ma już 7 zwycięstw, czyli tyle, ile w zeszłym sezonie po 25.Już od ośmiu kolejek na zwycięstwo czeka pierwszy lider tego sezonu Ruch Chorzów. Będzie czekał, bo z GKS Bełchatów zremisował. Wicemistrzowie Polski swoją grą już dawno zmusili kibiców, by zapomnieli o sukcesie z poprzedniego sezonu. Teraz tylko ciułają punkty.

Trener Ruchu Duszan Radolsky stwierdził, że w Chorzowie obie drużyny bardziej niż wygrać, chciały nie przegrać, i miał rację. A przecież drużynę Oresta Lenczyka kochano za grę widowiskową.

Po pokonaniu Lecha Groclin ma już na koncie siedem zwycięstw, czyli tyle, ile w zeszłym sezonie po 25 kolejkach

Nie lepiej spisują się mistrzowie Polski. Zagłębie Lubin jechało do Białegostoku zdziesiątkowane kontuzjami. W autokarze, zanim dosiedli się do niego kadrowicze, znalazło się tylko 11 piłkarzy. Czesław Michniewicz mówił nawet, że prezentują się jak solidna drużyna, ale w futsalu, gdzie gra się w pięciu. Dlatego remis z Jagiellonią można uznać za sukces. Zwłaszcza jeśli pamięta się o tym, że Zagłębie prawdziwą drużyną już dawno nie jest, a konflikty w szatni mają swoje odzwierciedlenie na boisku.

Pokonując Zagłębie Sosnowiec, na drugie miejsce w tabeli wskoczyła Korona Kielce. Piłkarze Jacka Zielińskiego już od 4. minuty grali w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce za faul dla Amira Adżema, a mimo to pozwolili strzelić dwa gole najsłabszej drużynie ligi. Ligi, w której chyba nikt nie potrafi czarować dłużej niż kilka tygodni.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku