Czarne Koszule znowu rozczarowały swoich kibiców, ale tym razem, mimo nie najlepszej gry, przynajmniej zwyciężyły. Piast koncentrował się przede wszystkim na obronie. Czasami dostępu do bramki broniło aż 11 piłkarzy; strzelenie gola w takich okolicznościach sprawia trudność Barcelonie, a co dopiero zawodnikom o znacznie mniejszych umiejętnościach technicznych. W pierwszej połowie warszawianie mieli tylko jedną dobrą okazję – po dośrodkowaniu Jarosława Laty Piotr Piechniak strzelił głową, ale bramkarz Piasta Grzegorz Kasprzik wybił piłkę lecącą w okienko. Kontry Piasta były bardzo ładne i groźne.
W drugiej części Polonia zwiększyła tempo (z dobrej strony pokazał się wychowanek klubu Łukasz Piątek), ale gra Piasta w obronie była cały czas wzorowa. W 78. minucie Radosław Majewski przewrócił się w polu karnym w starciu z Pawłem Gamlą, sędzia uznał, że stało się to po faulu, a jedenastkę wykorzystał Radek Mynar. Spokojny z natury trener Piasta Marek Wleciałowski powiedział później, że widział atak Gamli na piłkę, a nie na nogi Majewskiego. – Polonia jest silniejsza kadrowo i powinna wygrać mecz bez tego kontrowersyjnego karnego – powiedział Wleciałowski i chyba miał rację. Jak na swoje możliwości Piast gra bardzo dobrze.
Jakkolwiek by było – Polonia jest niepokonana od 11 kolejek. W tym sezonie wygrała z nią tylko Wisła.
Legia ma gorszy bilans. Przegrała w Bełchatowie 0:1 i jest to jej druga porażka z rzędu. Wcześniej coś takiego jej się nie przydarzyło. Legioniści grali w Bełchatowie bardzo chaotycznie. Trener Jan Urban wystawił tylko jednego napastnika – Takesure Chinyamę, mimo że z dwoma (jak z Wisłą) legioniści są groźniejsi.
Z Chinyamy jest pożytek wtedy, kiedy dostanie dobre podanie. Z siedmiu wykorzysta jedno, dzięki czemu Legia czasami wygrywa. Wczoraj Chinyama nie miał ani jednego dobrego podania od swoich partnerów, a sam nie potrafi wywalczyć piłki. Kiedy 10 minut przed końcem Tomasz Jarzębowski popełnił koszmarny błąd, podając głową piłkę Chinyamie, ten był tak zaskoczony, że strzelił prosto w bramkarza, czyli w swoim stylu.