Mecz Lecha z Cracovią nie wzbudziłby większego zainteresowania, gdyby nie szczególne okoliczności. Cracovia przed tygodniem wreszcie wygrała, a Lech jest jesienią ostatnim polskim klubem, który jeszcze pokazuje się Europie.
W związku z tym trener Franciszek Smuda zawarł z Leo Beenhakkerem dżentelmeńskie porozumienie, na mocy którego trener kadry zobowiązał się nie eksploatować piłkarzy poznańskich w meczu z Irlandią.
Nie wiadomo dokładnie na czym to miało polegać, ale poznaniacy (Bartosz Bosacki, Robert Lewandowski, Sławomir Peszko) należeli w Dublinie do wyróżniających się zawodników. Wysiłek, jaki włożyli, w połączeniu z podróżą na pewno wpłynie na ich samopoczucie. Ale bez przesady – w krajach, gdzie liga stoi na wyższym poziomie, zawodnicy są przygotowani do rozgrywania meczów co trzy dni. Jeśli dążymy do tego stanu, to nie narzekajmy.
Przez kilka dni Smuda nie miał na zajęciach nie tylko pięciu kadrowiczów, ale i chorego Rafała Murawskiego. A Lech znalazł się w w szczególnej sytuacji – w czwartek czeka go wyjazdowy mecz o Puchar UEFA z CSKA Moskwa, a potem jeszcze dwa, aż do 18 grudnia.
Prowadząca w tabeli Wisła spotyka się we Wrocławiu ze Śląskiem, który ze wszystkich nowych drużyn ekstraklasy zdobył najwięcej punktów. W ataku Wisły trener Maciej Skorża ma duży wybór. Paweł Brożek zdobywa bramki niemal w każdym meczu, Rafał Boguski strzela rzadziej, ale bardzo dobrze grał w Dublinie. Coraz lepiej prezentuje się Patryk Małecki. Taka siła uderzeniowa przeciw obronie Śląska zapowiada ciekawą walkę.