Dziś meczem Polonii Bytom z GKS Bełchatów i derbami Trójmiasta Lechia – Arka zaczyna się nowy sezon ekstraklasy. Zaczyna się? Nowy? To stary już się skończył?
Podobno tak. Po długiej szermierce na paragrafy i odwołania udało się ogłosić, kto spadł, a kto awansował. Ale to wszystko kruche i chwiejne. Jeszcze będzie werdykt Trybunału Arbitrażowego w sprawie Widzewa (wczoraj wbrew nadziejom łódzkiego klubu trybunał nie wstrzymał wykonania kary degradacji) i sądu administracyjnego w sprawie ŁKS. Obydwa mogą pod nowym sezonem zdetonować bombę. Choćby dziś, gdy ma się odbyć rozprawa mediacyjna ŁKS z PZPN.
[srodtytul]Ile futbolu w futbolu[/srodtytul]
I tak jest już któryś rok z rzędu. Sezon za sezonem zlewają się w jedno, połączone obowiązkową dogrywką w sprawie licencji, degradacji za korupcję, najpierw przesuwania baraży, potem odwoływania baraży itd. Nawet w wakacje nie ma chwili wolnego od ligowego futbolu.
Nie ma się kiedy za ekstraklasą porządnie stęsknić, ale wiadomo, że tęsknimy. Przychodzi koniec lipca i znów uczymy się na pamięć skarbów kibica, weekendy mijają na stadionach, przed telewizorem, przy radiu ze „Studiem S-13”. Nigdy nasza ekstraklasa nie cieszy tak jak w tych pierwszych kolejkach. Gdy nie ma konkurencji, bo zachodnie ligi jeszcze nie ruszyły, nie ma wieczorów z Ligą Mistrzów i powodów do zastanawiania się, ile jest futbolu w polskim futbolu.