Wisła jest na dobrej drodze do obrony tytułu. Po 12. kolejkach tego sezonu mocno siedzi w fotelu lidera, mając imponujący bilans dotychczasowych meczów: dziesięć zwycięstw, jeden remis i jedna porażka – z trzecią siłą ligi Lechem Poznań. Legia (wyprzedza ją jeszcze Ruch Chorzów) ma do krakowskiej drużyny siedem punktów straty, bo dwukrotnie przegrała i trzy razy zremisowała.
Wiśle nie zaszkodziła kompromitująca próba dostania się do Ligi Mistrzów. Wydawało się, że tym razem jej się uda, a przewróciła się na teoretycznie łatwej do pokonania przeszkodzie z Estonii. Levadia Tallin zremisowała na wyjeździe, wygrała u siebie i wybiła z głowy mistrzom Polski marzenia o wejściu na piłkarskie salony.
Polska ekstraklasa jednak nie po raz pierwszy okazuje się dla Wisły wymarzonym miejscem do odreagowania za niepowodzenia w grze dużo poważniejszej niż o mistrzostwo kraju. Łaskawość właściciela klubu ocaliła posadę trenera Macieja Skorży i pozwoliła jego piłkarzom robić dalej to, co im najlepiej wychodzi: prężyć muskuły i wygrywać ze słabszymi z Wodzisławia, Gliwic, Bytomia, Białegostoku albo Kielc. W ten sposób Wisła Kraków znowu stała się wielka od Bałtyku po Tatry i między Bugiem a Odrą. Nie ma to jak u siebie.
Legia wydostała się ze stanów średnich do wysokich akurat w momencie, kiedy szefowie klubu zaczęli publicznie wątpić w jakość pracy trenera Jana Urbana. Trenerowi pomógł trochę ulubieniec trybun na Łazienkowskiej sprzed lat, napastnik Marcin Mięciel, który wrócił do Warszawy po kilku sezonach grania na boiskach greckich i niemieckich. Gwiazdą tam nie był, ale tego, jak się zdobywa gole, nie zapomniał. Wystarczyły dwa mecze, żeby wyrósł na najlepszego strzelca Legii. Teraz będzie miał okazję zmierzyć się w snajperskim pojedynku z postrachem wszystkich bramkarzy ekstraklasy, napastnikiem Wisły Pawłem Brożkiem (na zdjęciu).
Hit jesieni odbędze się niestety w dość marnych dekoracjach. Gospodarzem tego spotkania jest Wisła, która na swoim przebudowywanym stadionie grać nie może i korzysta z dwugwiazdkowego obiektu Zagłębia Sosnowiec. To tam potknęła się na Levadii. Na Legii wcale nie musi.