Nie ma jak u siebie

Za słabi na futbolową Europę, musimy emocjonować się krajowymi hitami. Przed nami mecz jesieni: Wisła Kraków – Legia Warszawa. Starcie pierwszej drużyny w tabeli ekstraklasy 2009/2010 z trzecią, aktualnego mistrza Polski z wicemistrzem

Publikacja: 05.11.2009 14:38

Nie ma jak u siebie

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Wisła jest na dobrej drodze do obrony tytułu. Po 12. kolejkach tego sezonu mocno siedzi w fotelu lidera, mając imponujący bilans dotychczasowych meczów: dziesięć zwycięstw, jeden remis i jedna porażka – z trzecią siłą ligi Lechem Poznań. Legia (wyprzedza ją jeszcze Ruch Chorzów) ma do krakowskiej drużyny siedem punktów straty, bo dwukrotnie przegrała i trzy razy zremisowała.

Wiśle nie zaszkodziła kompromitująca próba dostania się do Ligi Mistrzów. Wydawało się, że tym razem jej się uda, a przewróciła się na teoretycznie łatwej do pokonania przeszkodzie z Estonii. Levadia Tallin zremisowała na wyjeździe, wygrała u siebie i wybiła z głowy mistrzom Polski marzenia o wejściu na piłkarskie salony.

Polska ekstraklasa jednak nie po raz pierwszy okazuje się dla Wisły wymarzonym miejscem do odreagowania za niepowodzenia w grze dużo poważniejszej niż o mistrzostwo kraju. Łaskawość właściciela klubu ocaliła posadę trenera Macieja Skorży i pozwoliła jego piłkarzom robić dalej to, co im najlepiej wychodzi: prężyć muskuły i wygrywać ze słabszymi z Wodzisławia, Gliwic, Bytomia, Białegostoku albo Kielc. W ten sposób Wisła Kraków znowu stała się wielka od Bałtyku po Tatry i między Bugiem a Odrą. Nie ma to jak u siebie.

Legia wydostała się ze stanów średnich do wysokich akurat w momencie, kiedy szefowie klubu zaczęli publicznie wątpić w jakość pracy trenera Jana Urbana. Trenerowi pomógł trochę ulubieniec trybun na Łazienkowskiej sprzed lat, napastnik Marcin Mięciel, który wrócił do Warszawy po kilku sezonach grania na boiskach greckich i niemieckich. Gwiazdą tam nie był, ale tego, jak się zdobywa gole, nie zapomniał. Wystarczyły dwa mecze, żeby wyrósł na najlepszego strzelca Legii. Teraz będzie miał okazję zmierzyć się w snajperskim pojedynku z postrachem wszystkich bramkarzy ekstraklasy, napastnikiem Wisły Pawłem Brożkiem (na zdjęciu).

Hit jesieni odbędze się niestety w dość marnych dekoracjach. Gospodarzem tego spotkania jest Wisła, która na swoim przebudowywanym stadionie grać nie może i korzysta z dwugwiazdkowego obiektu Zagłębia Sosnowiec. To tam potknęła się na Levadii. Na Legii wcale nie musi.

Jeśli kibicom mało będzie prawdziwego futbolu i emocji po transmisji z Sosnowca, niech dwa dni później poświęcą czas na obejrzenie hitu angielskiej Premiership. Naprawdę warto. W Londynie Chelsea zagra z Manchasterem United. Obejrzyjcie i porównajcie.

[i]Wisła Kraków – Legia Warszawa

20.00 | canal+ sport | piątek

Chelsea Londyn – Manchester United

16.55 | canal+ sport | niedziela[/i]

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?