Mecz Legii odbył się bez kibiców, na stadionie Polonii, ze względu na uroczystości żałobne, które trwają w hali Torwaru przy Łazienkowskiej. Pomysł nie spodobał się fanom Legii oraz trenerowi Jagiellonii Michałowi Probierzowi, któremu nie odpowiadał stan boiska przy Konwiktorskiej.
Dla Probierza mecz z Legią był wyjątkowo prestiżowy. Dopóki oficjalnie nie zostanie potwierdzona decyzja o zatrudnieniu w Warszawie Macieja Skorży, trener Jagiellonii ciągle może wierzyć, że jest jednym z kandydatów do zastąpienia Stefana Białasa. Jego piłkarze grali wczoraj dobrze i przegrali niezasłużenie.
Legia rozpoczęła od gola Tomasza Kiełbowicza z rzutu wolnego w piątej minucie, a później było już tylko gorzej. Obrońcy Legii nie radzili sobie z atakami gości, pomysłu na własne za bardzo nie mieli. Jeszcze przed przerwą na 2:0 podwyższył co prawda Bartłomiej Grzelak, ale wcześniej Tomasz Frankowski nie wykorzystał rzutu karnego. Jan Mucha zatrzymał piłkę.
Gol dla Jagiellonii padł dopiero w 68. minucie po strzale głową Thiago Cionka. Od tej chwili atakowali już tylko goście, na wyrównanie zabrakło jednak czasu. W ostatniej akcji meczu Hermes trafił w poprzeczkę.
Gdyby Polonia Warszawa przegrała wczorajszy mecz z Piastem, mogłaby powoli zacząć sprawdzać, z kim przyjdzie jej grać w pierwszej lidze. Piast był 11. w tabeli, ale miał tylko 3 punkty przewagi. Teraz obie drużyny są w tak samo złej sytuacji.