Polonia Warszawa będzie jego pierwszym polskim klubem. Na dwa najbliższe lata, chyba że golami w ekstraklasie zapracuje na kolejny kontrakt na Zachodzie. Z byłych reprezentantów, którzy tego lata podpisali umowy z polskimi klubami, on na powrót do wielkiej piłki ma największe szanse.
Nie skończył jeszcze 30 lat, przed Euro 2008 zarobił fortunę na reklamach, jego nazwisko rozpoznawały gospodynie domowe, a Racing Santander zapłacił za niego wtedy 5 milionów euro Borussii Dortmund.
Gdyby ktoś wówczas powiedział, że po dwóch sezonach Smolarek będzie z uśmiechem podpisywał kontrakt z klubem ekstraklasy, nikt by nie uwierzył. Ebi do Polski przyleciał w poniedziałek, mając umowę z Polonią w ręku. Podpisał ją, zanim pożegnał się z grecką Kavalą, która popadła w finansowe tarapaty i nie było jej stać na utrzymywanie zawodnika za ponad pół miliona euro rocznie.
Umowa z właścicielem Polonii Józefem Wojciechowskim zawierała klauzulę o natychmiastowym rozwiązaniu, jeśli w trakcie badań lekarskich okazałoby się, że Smolarek ma jakąś ukrytą kontuzję. – Nie mogliśmy sobie pozwolić na drugiego Arkadiusza Onyszkę, z którym związaliśmy się, nie wiedząc o jego problemach ze zdrowiem – tłumaczył wczoraj właściciel Polonii.
Smolarka lekarz Jacek Jaroszewski badał szczegółowo, ale w trybie ekspresowym. Piłkarz przeszedł wszystkie testy i po 15 przyjechał do podwarszawskiej siedziby J.W. Construction, by uzgodnić ostatnie szczegóły. Do dziennikarzy wyszedł kwadrans później ubrany w lekki sweterek, dżinsy i trampki. Byli z nim dyrektor sportowy klubu Paweł Janas i prezes Wojciechowski, który przedstawił go jako tego, który ma strzelać dla Polonii bramki.