Letnie okno transferowe w Lechii Gdańsk przypominało wyprzedaż w dyskoncie. Działacze wraz z otwarciem drzwi do sklepu rzucili się, tratując pozostałych klientów, byle tylko wyszarpać towar z półek. Nieważna jakość, nieważne, czy potrzebny czy nie.
Efekt tych działań był taki, że Lechia zamiast myśleć o mistrzostwie zimę spędziła na czwartym od końca miejscu w tabeli, z zaledwie czteropunktową przewagą nad strefą spadkową.
Brzęczek stawia na swoim
Teraz było więcej spokoju, a gdyby nie wcześniejsze zachowanie szefostwa, można by pomyśleć, że w Gdańsku mają wreszcie plan i pomysł na zespół. Lechia zamiast sprowadzać młodych i anonimowych zagranicznych piłkarzy z zaprzyjaźnionych agencji menedżerskich, sięgnęła po polskich weteranów. Kluczową postacią jest w tej układance trener Jerzy Brzęczek – zdecydowanie bardziej stanowczy od poprzedników. To on nie zgodził się na kolejne dyskontowe szaleństwo.
Brzęczek zażądał piłkarzy doświadczonych – szczególnie do obrony – i takich dostał. Szefostwo klubu jest pod ścianą, bo wie, że „projekt Lechia" w drugiej lidze nie ma sensu. Dlatego wynik sportowy – za który odpowiada Brzęczek – stał się ważniejszy od kolejnego przerzucania towaru dla samego ruchu w interesie. Ciekawe, na jak długo.
Gdy trenerem był Portugalczyk Quim Machado, sprowadzono 22 zawodników. Wyników nie było, więc Machado wrócił do domu, a promowaniem zawodników – poprzez dawanie im szans na występy w lidze – zająć się musiał Tomasz Unton.
Brzęczkowi sprowadzono sześciu piłkarzy, a czterech innych pożegnało się zimą z Gdańskiem. Z niemieckiej 2. Bundesligi, z TSV 1860 Monachium ściągnięto 31-letniego Grzegorza Wojtkowiaka, który jeszcze jesienią był powoływany do reprezentacji przez selekcjonera Adama Nawałkę – chociażby na mecze z Niemcami i Szkocją.
Na lewą obronę do ligi wraca Jakub Wawrzyniak i chociaż złośliwi od razu wypomnieli mu, że murawę w Gdańsku zna doskonale i z bliska (słynne poślizgnięcie się, które doprowadziło do straty gola w meczu z Niemcami jeszcze za kadencji Franciszka Smudy), to lepszego piłkarza na tej pozycji w Polsce wciąż nie ma, o czym najlepiej wie Nawałka.