Pierwszy mecz między Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów został rozegrany z okazji Barbórki w 1950 r. Epopeja Wielkich Derbów Śląska w lidze rozpoczyna się jednak dopiero zwycięstwem Górnika 3:1 u siebie w 1956 r. Od tego czasu w ekstraklasie oba kluby walczyły ze sobą jeszcze 101 razy.
Najlepszym strzelcem ligowych pojedynków między Górnikiem a Ruchem jest Włodzimierz Lubański z Górnika z 18 golami. W tym zawierają się również cztery trafienia z jednego meczu w 1967 r. Był to pierwszy hat-trick w dziejach "Świętej Wojny". Po stronie Ruchu pierwszeństwo należy natomiast do Bronisława Buli. W 1975 r. trzykrotnie pokonał bramkarza rywali. Na trybunach zasiadał wtedy selekcjoner Kazimierz Górski, który nie powołał napastnika "Niebieskich" na eliminacyjny mecz kadry z Włochami. Kibice chorzowscy wołali więc "Bula! Nie ośmieszaj kadrowicza" po jego kolejnych udanych zwodach.
Ernest Pol 13 razy był na liście strzelców w spotkaniach ligowych z Ruchem, ale też przeszedł do historii jako pierwszy, który w "Świętej Wojnie" dostał czerwoną kartkę i pierwszy, który nie strzelił rzutu karnego. Największego pecha miał jednak Gerard Cieślik. Wybitny napastnik tylko dwukrotnie w karierze zdobył bramkę przeciw lokalnemu rywalowi.
Szczególny smak Wielkie Derby Śląska miały na początku lat 90-tych, gdy spotykali się szkoleniowcy Albin Wira i Edward Lorens. Obaj wcześniej pracowali razem w Ruchu. W niezgodzie. Lorens odszedł do Górnika, a niedawny asystent wskoczył na jego miejsce u „Niebieskich". Ale choć nie darzyli się sympatią nigdy przy oficjalnych spotkaniach nie dali się ponieść emocjom.
Co innego Geza Kalocsay. Węgier cenił swego długoletniego vis a vis - Teodora Wieczorka. O jego następcy już nie miał tak dobrego zdania: - Ruch nie gra w piłkę, Ruch biega. W bieganiu bez piłki są najlepsi - mawiał, oceniając styl gry rywala pod wodzą Jerzego Nikiela.