Górnik - Ruch: Wielkie Derby Śląska

Meczów, w których obaj przeciwnicy zdobyli po minimum 14 tytułów mistrza kraju, a ich stadiony dzieli odległość 12 km, można w Europie rozegrać zaledwie 21. Do tego grona zaliczają się też Wielkie Derby Śląska. Kolejny mecz Górnik - Ruch w poniedziałek.

Publikacja: 05.04.2015 17:00

Górnik - Ruch: Wielkie Derby Śląska

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Pierwszy mecz między Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów został rozegrany z okazji Barbórki w 1950 r. Epopeja Wielkich Derbów Śląska w lidze rozpoczyna się jednak dopiero zwycięstwem Górnika 3:1 u siebie w 1956 r. Od tego czasu w ekstraklasie oba kluby walczyły ze sobą jeszcze 101 razy.

Najlepszym strzelcem ligowych pojedynków między Górnikiem a Ruchem jest Włodzimierz Lubański z Górnika z 18 golami. W tym zawierają się również cztery trafienia z jednego meczu w 1967 r. Był to pierwszy hat-trick w dziejach "Świętej Wojny". Po stronie Ruchu pierwszeństwo należy natomiast do Bronisława Buli. W 1975 r. trzykrotnie pokonał bramkarza rywali. Na trybunach zasiadał wtedy selekcjoner Kazimierz Górski, który nie powołał napastnika "Niebieskich" na eliminacyjny mecz kadry z Włochami. Kibice chorzowscy wołali więc "Bula! Nie ośmieszaj kadrowicza" po jego kolejnych udanych zwodach.

Ernest Pol 13 razy był na liście strzelców w spotkaniach ligowych z Ruchem, ale też przeszedł do historii jako pierwszy, który w "Świętej Wojnie" dostał czerwoną kartkę i pierwszy, który nie strzelił rzutu karnego. Największego pecha miał jednak Gerard Cieślik. Wybitny napastnik tylko dwukrotnie w karierze zdobył bramkę przeciw lokalnemu rywalowi.

Szczególny smak Wielkie Derby Śląska miały na początku lat 90-tych, gdy spotykali się szkoleniowcy Albin Wira i Edward Lorens. Obaj wcześniej pracowali razem w Ruchu. W niezgodzie. Lorens odszedł do Górnika, a niedawny asystent wskoczył na jego miejsce u „Niebieskich". Ale choć nie darzyli się sympatią nigdy przy oficjalnych spotkaniach nie dali się ponieść emocjom.

Co innego Geza Kalocsay. Węgier cenił swego długoletniego vis a vis - Teodora Wieczorka. O jego następcy już nie miał tak dobrego zdania: - Ruch nie gra w piłkę, Ruch biega. W bieganiu bez piłki są najlepsi - mawiał, oceniając styl gry rywala pod wodzą Jerzego Nikiela.

Siłę derbowych ciosów mocno poczuł w 1971 r. bramkarz Ruchu Piotr Czaja, który zderzył się głową z własnym obrońcą, Antonim Piechniczkiem, przez co nabawił się wstrząśnienia mózgu. Usiłował jeszcze stanąć w bramce, ale sędzia liniowy lepiej ocenił jego stan. Jak się potem okazało Czaja nie pamiętał ostatnich 10 minut spotkania. Z powodu wykorzystanego limitu zmian zastąpił go obrońca Zygmunt Maszczyk.

Kontuzją obojczyka skończył się udział Joachima Marksa w meczu derbowym w kwietniu 1974 r. Z powodu urazu pauzował miesiąc, wobec czego trener Górski nie zabrał go na mundial. Jak na ironię w tym samym spotkaniu po 300 dniach nieobecności w protokołach meczowych wracał Włodzimierz Lubański. I on też MŚ oglądał sprzed telewizora.

Nagrzeszył w tych starciach również Waldemar Fornalik. Przyszły selekcjoner próbował "upolować" Andrzeja Zgutczyńskiego, napastnika Górnika szykowanego do wyjazdu na MŚ '86. Po trzecim ostrym wślizgu obrońcy, zabrzanin chwycił go za gardło. Z elementów MMA w Wielkich Derbach Śląska kibice widzieli również potężny cios Dariusza Gęsiora wyprowadzony w oko Jacka Grembockiego i kopnięcie w twarz Mariusza Śrutwy przez Andrzeja Orzeszka.

Przy takich pojedynkach praca arbitrów bywa ciężkim zadaniem. W 1963 r. sędzia został trafiony butelką w głowę. W 21 lat później mecz ligowy Ruchu z Górnikiem toczył się po bardzo ostrym ćwierćfinale Pucharu Polski między tymi samymi drużynami. Pierwotnie wyznaczony arbiter, Alojzy Jarguz, odmówił sędziowania z powodu braku badań lekarskich. Podobnie Aleksander Suchanek. Dopiero Józef Grzesik przyjął wyzwanie.

Do historii "Świętej Wojny" przeszedł również lincz na Stanisławie Żyjewskim z 2000 r. Po podyktowanym dla Górnika rzucie karnym do sędziego głównego doskoczyła grupa zawodników "Niebieskich". Mariusz Śrutwa popchnął arbitra, zaś Marcin Baszczyński kilka razy kopnął. - Krety schodziły z murawy, dlatego się potknął - tłumaczył Śrutwa. Sam arbiter za powód podawał... śliską serpentynę. Po tamtym meczu Baszczyński został ukarany 8 miesiącami dyskwalifikacji, Śrutwa półroczem bez piłki, a Żyjewski dostał kwartał odpoczynku. Później kary nadzwyczajnie złagodzono.

Raz sędzia wystąpił też w jeszcze bardziej dramatycznym epizodzie Derbów Śląska, chociaż niezwiązanym z piłką nożną. W 1995 r. arbiter główny, Marian Dusza, upadł na murawę i został zabrany do szpitala. Zdiagnozowano u niego stan przedzawałowy. Na boisku zastąpił go asystent.

Tłumy na trybunach są dowodem popularności Derbów Śląska. Osiemdziesiąt tysięcy widzów „Świętej Wojny" zasiadło na Stadionie Śląskim w 1962 i 1968 roku. Nigdy nie brakowało złośliwości. W 1967 r. kapela górnicza po zwycięstwie zabrzan 4-1 pożegnała przyjezdnych... marszem żałobnym. Rok potem "Niebiescy" wywiesili wielki transparent "Nie pomoże Lubańskich dwóch - mistrzem Polski będzie Ruch!". Było jednak i wiele szacunku. Włodzimierz Lubański po trzystu dniach nieobecności z powodu kontuzji pierwszy mecz rozgrywał właśnie z lokalnym rywalem. Kibice z Chorzowa nagrodzili go brawami.

Pierwsza walka wręcz między sympatykami obu klubów wybuchła w 1980 r. Burdy przeniosły się potem także na dworzec kolejowy w Zabrzu. Od tego czasu rejestr występków kibiców wzbogacił się o kilka nowych pozycji, w tym najtragiczniejsze – jak śmierć, czy podłożenie ładunku wybuchowego pod trybunę. Za karę w 1989 r. Derby odbyły się jedyny raz poza Górnym Śląskiem - we Wrocławiu. Podczas meczu Ruch-Górnik w 1997 r. wypróbowano też w Chorzowie pierwszy raz system monitoringu.

W 102 spotkaniach na pierwszym poziomie rozgrywkowym, Górnik wygrał 41 razy, Ruch 27, a 34 razy był remis. Ruch triumfował w gościnie u rywala tylko czterokrotnie - zawsze w stosunku 2:1.

Wielkimi Derbami Śląska swą bogatą karierę kończył Stanisław Oślizło. Od nich rozpoczęła się historia oświetlenia na stadionie w Zabrzu. Na mecz z Ruchem w 1957 r. Górnik włożył też pierwszy raz granatowe koszulki z białym pasem i czerwone spodenki. W tych meczach rozstrzygały się losy tytułów mistrzowskich. Kolejny - w poniedziałek w Zabrzu.

Pierwszy mecz między Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów został rozegrany z okazji Barbórki w 1950 r. Epopeja Wielkich Derbów Śląska w lidze rozpoczyna się jednak dopiero zwycięstwem Górnika 3:1 u siebie w 1956 r. Od tego czasu w ekstraklasie oba kluby walczyły ze sobą jeszcze 101 razy.

Najlepszym strzelcem ligowych pojedynków między Górnikiem a Ruchem jest Włodzimierz Lubański z Górnika z 18 golami. W tym zawierają się również cztery trafienia z jednego meczu w 1967 r. Był to pierwszy hat-trick w dziejach "Świętej Wojny". Po stronie Ruchu pierwszeństwo należy natomiast do Bronisława Buli. W 1975 r. trzykrotnie pokonał bramkarza rywali. Na trybunach zasiadał wtedy selekcjoner Kazimierz Górski, który nie powołał napastnika "Niebieskich" na eliminacyjny mecz kadry z Włochami. Kibice chorzowscy wołali więc "Bula! Nie ośmieszaj kadrowicza" po jego kolejnych udanych zwodach.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
W Paryżu strzeliły korki od szampana. PSG znów mistrzem Francji
Piłka nożna
Rosyjskie miliony w Budapeszcie. Gazprom ma zostać sponsorem słynnego węgierskiego klubu
Piłka nożna
Nowy Kylian Mbappe pilnie poszukiwany. Lamine Yamal na celowniku Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Wisła Kraków i rwący nurt pierwszej ligi. Droga do Ekstraklasy daleka
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?