To była najlepsza od lat reklama włoskiego futbolu w wydaniu klubowym. Trener Juventusu Massimiliano Allegri obiecywał, że ta rywalizacja nie zakończy się bezbramkowym remisem, a jego zawodnicy pokażą, że potrafią grać w piłkę. I słowa dotrzymał.
Na realizację obietnic nie trzeba było długo czekać. Gospodarze ruszyli do przodu odważnie, bez kompleksów wobec broniącego trofeum Realu. Jakby chcieli udowodnić, że pięć lat włoskiej nieobecności w półfinale Ligi Mistrzów to zdecydowanie za długo. Już w dziewiątej minucie Turyn eksplodował z radości po raz pierwszy, gdy Alvaro Morata dobiegł do piłki odbitej przez Ikera Casillasa po strzale Carlosa Teveza i z bliska wepchnął ją do pustej bramki. To był pierwszy stracony gol przez Królewskich w wyjazdowym spotkaniu LM od ponad siedmiu godzin.