Reklama

Czego nauczyły Lecha poprzednie próby wejścia do Ligi Mistrzów?

Lech Poznań szósty raz w swojej historii próbuje awansować do piłkarskiej Ligi Mistrzów. I choć chyba nigdy nie był do tego zadania tak dobrze przygotowany jak teraz, w starciu z bogatą Crveną Zvezdą Belgrad nie będzie faworytem.

Publikacja: 05.08.2025 19:37

Lech Poznań szósty raz w swojej historii próbuje awansować do piłkarskiej Ligi Mistrzów

Lech Poznań szósty raz w swojej historii próbuje awansować do piłkarskiej Ligi Mistrzów

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Piłkarze Lecha Poznań w sobotę wygrali 2:1 z Górnikiem Zabrze, który w dwóch pierwszych kolejkach PKO BP Ekstraklasy zdobył komplet punktów. Poznaniacy zwyciężyli, choć ich gra do przerwy była senna, a na końcowy okres spotkania, już po strzeleniu obu goli, narzekał sam trener Niels Frederiksen. – Byłem sfrustrowany z powodu tego, co działo się w ostatnich dziesięciu minutach. Wydawało się, że rywal już leży na deskach i nic złego się nie przydarzy, ale nie pokazaliśmy jakości z piłką przy nodze. Był taki moment, gdy straciliśmy piłkę chyba pięć razy w ciągu dwóch minut i bardzo mnie to rozgniewało – przyznał spokojny na co dzień, ale i wymagający duński szkoleniowiec.

Co jednak najważniejsze, mistrzom Polski udało się zażegnać kryzys kiełkujący po porażkach w Superpucharze z Legią (1:2) i w lidze z Cracovią (1:4). Zwycięstwa z Islandczykami w pucharach (zwłaszcza rekordowe 7:1 w Poznaniu) oraz z Lechią w Gdańsku i Górnikiem w Poznaniu, pozwalają myśleć, że Lech nie powtórzy swoich błędów z dwóch poprzednich, katastrofalnych startów sezonu w mistrzowskiej koronie. A tak naprawdę poznaniacy mieli sporo materiału do wyciągania wniosków ze wszystkich swoich pięciu dotychczasowych udziałów w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Wnioski z transferów Lecha 

Trzy lata temu, w 2022 roku, Lech zaczynał sezon w roli mistrza po trzęsieniu ziemi, jakim było odejście z klubu ze względów rodzinnych trenera Macieja Skorży. Jego następca, Holender John van der Brom, potrzebował czasu, by uporządkować zespół i ostatecznie doprowadził go aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji.

Początek sezonu tego sukcesu jednak nie zapowiadał, bo Lech przegrał swoje trzy pierwsze mecze Ekstraklasy w Poznaniu, a w czwartym na wyjeździe dorzucił tylko punkt. Na dodatek, w eliminacjach Ligi Mistrzów poznaniaków na łopatki rozłożył mistrz Azerbejdżanu, Karabach Agdam. Lech wygrał pierwsze starcie u siebie 1:0, a w rewanżu w Baku prowadził już w 20. sekundzie. Potem nastąpiła jednak katastrofa, za którą w największym stopniu odpowiadał nowy bramkarz, ściągnięty z cypryjskiego Pafos, Ukrainiec Artur Rudko. Karabach wbił mu pięć goli i sen o Lidze Mistrzów okazał się dla Lecha koszmarem.

Czytaj więcej

Lech Poznań ma już Ligę Konferencji i gra dalej o Ligę Mistrzów
Reklama
Reklama

Poznański klub w przeszłości często bywał zachowawczy przy transferach nowych zawodników, ale chyba żadna oszczędność nie była dla niego tak kosztowna, jak tamto sprowadzenie kiepskiego golkipera. Rudko zapisał się w historii klubu, choć łącznie zagrał w nim tylko sześć razy – ten jeden niechlubny występ z pięcioma straconymi bramkami do tego jednak wystarczył. 

Wcześniej, w 2015 roku, Lech próbował szturmować Ligę Mistrzów z niemieckim napastnikiem Denisem Thomallą, któremu strzelanie goli w niebiesko-białych barwach ewidentnie nie wychodziło. W trzynastu spotkaniach Ekstraklasy nie zdobył ani jednej bramki, choć uczciwie trzeba przyznać, że akurat w eliminacjach Ligi Mistrzów strzelił po golu z FK Sarajevo i FC Basel.

Mistrz Szwajcarii okazał się dla Lecha zdecydowanie za mocny, zwłaszcza dla Lecha pogrążonego w kryzysie. Wówczas bowiem też poznaniacy rozpoczęli beznadziejnie sezon ligowy w roli nowego mistrza. Kryzys był na tyle głęboki, że po 11. kolejkach lechici zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Wpływ na to miały też napięte relacje między Maciejem Skorżą a częścią drużyny. Po porażce z Basel trener miał wyładować swoją złość w szatni na paru zawodnikach. W ten sposób więź i zaufanie między szkoleniowcem i zespołem miały zostać bezpowrotnie utracone. 

W 2010 roku, tak jak i w 2015 roku, poznański zespół w eliminacjach Ligi Mistrzów był słabszy niż ten, który kilka tygodni wcześniej świętował mistrzostwo Polski. Za zdobycie pierwszego tytułu Lecha w XXI wieku w bardzo dużym stopniu odpowiadał Robert Lewandowski, który po wygraniu Ekstraklasy i korony króla strzelców, odszedł do Borussii Dortmund.

Poznaniacy na jego miejsce wypatrzyli Łotysza Artjomsa Rudnevsa, który ostatecznie okazał się znakomitym transferem – napastnik strzelił m.in. cztery gole Juventusowi, w tym trzy w Turynie w Lidze Europy. Problem w tym, że z powodu zawiłości formalnych, nie udało się go sprowadzić na czas, a więc na eliminacje Ligi Mistrzów. Bramy elity UEFA poznaniacy próbowali więc przekroczyć z Kongijczykiem z Arki Gdynia (Joelem Tshibambą) i zbliżającym się do piłkarskiej emerytury Arturem Wichniarkiem. Wichniarek później ujawnił, że klub obiecał mu czas na dojście do pełni sił i zdrowia, ale z konieczności stał się on pierwszym napastnikiem Lecha na mecze z Interem Baku i Spartą Praga. Mistrzowie Czech na Lecha już bez Lewandowskiego, a jeszcze bez Rudnevsa, byli wystarczająco dobrzy, choć na innych okazali się przeciętni, odpadli bowiem sensacyjnie z sąsiadami ze słowackiej Żiliny. 

Czytaj więcej

Lech Poznań decydujący mecz w walce o Ligę Mistrzów może zagrać w Lublinie
Reklama
Reklama

Na tle tych historii, aktualne działania Lecha wydają się szybsze, dojrzalsze i bardziej zdeterminowane. Między słupkami poznaniacy mają najlepszego bramkarza Ekstraklasy w poprzednim sezonie – Bartosza Mrozka. Sprowadzeni zostali uznani w Polsce obrońcy: Joao Moutinho wyrobił sobie markę w Jagiellonii, gdzie grał razem z wychowankiem Lecha i reprezentantem Polski Mateuszem Skrzypczakiem, a do Poznania wrócił też po pobycie w Augsburgu Robert Gumny.

Siłę ofensywną wzmocnili Szwed Leo Bengtsson, który już strzela gole, a robić mają to też Honduranin Luis Palma (Ligi Mistrzów doświadczył w barwach szkockiego Celtiku) i Hiszpan Pablo Rodriguez (wyszkolony w Realu Madryt, grał w Lecce i Racingu Santander). Być może największy potencjał ma wypożyczony ze Slavii Praga, kenijski środkowy pomocnik Timothy Ouma, który jednak już szybko pokazał sporą amplitudę w poziomie swojej gry. W każdym razie, Lech wydaje się dziś silniejszy kadrowo niż jeszcze w czerwcu, a nie jest to standard w przypadku mistrzów Polski przystępujących do eliminacji Ligi Mistrzów. 

Na dodatek, sztab szkoleniowy wzmocnił specjalista od rzutów wolnych i rzutów rożnych, a nazywany w Poznaniu „zimnym” trener Niels Frederiksen wydaje się właściwie zarządzać emocjami.  

Czy można zlekceważyć rywala w eliminacjach Ligi Mistrzów?

Crvena Zvezda Belgrad, która wystąpiła w dwóch ostatnich edycjach Ligi Mistrzów (w poprzednim sezonie pokonała VfB Stuttgart i Young Boys Berno), jest naturalnym faworytem dwumeczu z Lechem, zwłaszcza po transferze Marko Arnautovicia z Interu Mediolan. Mistrza Serbii w Poznaniu raczej nikt nie zlekceważy, choć tego typu historie też były tu przerabiane.

Czytaj więcej

Były prezes: Widzę jedno wytłumaczenie, czemu Jan Kulczyk nie przejął Lecha Poznań

„Kolejorz” to pierwszy polski klub, który wystąpił w eliminacjach powstałej w 1992 r. Ligi Mistrzów. Wówczas jego rywalem był szwedzki IFK Göteborg. Choć Szwedzi dopiero co grali w półfinale mistrzostw Europy, to w polskiej prasie po wylosowaniu IFK zapanowała niemal euforia, nagłówki głosiły: „Göteborg – nic rewelacyjnego". Każdy piłkarz Lecha w przypadku awansu miał dostać aż po 40 tys. dolarów, czyli w przeliczeniu 200-krotność ówczesnego średniego miesięcznego wynagrodzenia w Polsce! Premii nie było, poznaniacy najpierw przegrali 0:1 na wyjeździe (po tej porażce w mediach i klubie nadal panował optymizm), a w rewanżu ulegli aż 0:3.

Reklama
Reklama

Niewiele ich to jednak nauczyło, bo gdy rok później Lech walczył o Ligę Mistrzów ze Spartakiem Moskwa, znów rywal nie został doceniony. Mistrzowie Polski zostali w Poznaniu zdeklasowani przez Rosjan (1:5), a tamta porażka jest uznawana za jedną z największych w historii klubu.

Mecz Lech – Crvena Zvezda w środę o godz. 20.30, transmisja w TVP 2 i TVP Sport. Zwycięzca tej rywalizacji w czwartej, ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów zmierzy się z wygranym dwumeczu Dynamo Kijów – Pafos FC.

Piłkarze Lecha Poznań w sobotę wygrali 2:1 z Górnikiem Zabrze, który w dwóch pierwszych kolejkach PKO BP Ekstraklasy zdobył komplet punktów. Poznaniacy zwyciężyli, choć ich gra do przerwy była senna, a na końcowy okres spotkania, już po strzeleniu obu goli, narzekał sam trener Niels Frederiksen. – Byłem sfrustrowany z powodu tego, co działo się w ostatnich dziesięciu minutach. Wydawało się, że rywal już leży na deskach i nic złego się nie przydarzy, ale nie pokazaliśmy jakości z piłką przy nodze. Był taki moment, gdy straciliśmy piłkę chyba pięć razy w ciągu dwóch minut i bardzo mnie to rozgniewało – przyznał spokojny na co dzień, ale i wymagający duński szkoleniowiec.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Piłka nożna
Zmarł Jorge Costa, legenda FC Porto. Zawał serca na boisku treningowym
Piłka nożna
Lech Poznań decydujący mecz w walce o Ligę Mistrzów może zagrać w Lublinie
Piłka nożna
Wielkie emocje w Warszawie. Legia gra dalej o Ligę Europy, Jagiellonia i Raków o Ligę Konferencji
Piłka nożna
Lech Poznań ma już Ligę Konferencji i gra dalej o Ligę Mistrzów
Piłka nożna
Euro kobiet. Renesans żeńskiego futbolu, Anglia nadal potęgą
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama