Portugalia - Polska 5:1. Ciężki nokaut w Porto

Polacy przegrali z Portugalczykami 1:5 i zagrają o utrzymanie w Lidze Narodów. Gospodarze przespali pierwszą połowę, żeby w drugiej udzielić naszym piłkarzom surowej lekcji. Będzie nas po tym Porto bolała głowa.

Publikacja: 15.11.2024 22:42

Polacy przegrali na Estadio de Dragao z Portugalczykami 1:5

Polacy przegrali na Estadio de Dragao z Portugalczykami 1:5

Foto: REUTERS/Pedro Nunes

Wieczór, który miał rozpalić wypełnione Estadio de Dragao, rozpoczął się spokojnie. Gospodarze grali tak, jakby wzięli sobie do serca, że awans do ćwierćfinału Ligi Narodów zapewni im już remis, i nie forsowali tempa. Więcej – w pierwszej połowie to Polacy byli konkretniejsi. Krzysztof Piątek trafił w słupek, a swoje szanse mieli Nikola Zalewski i Bartosz Bereszyński. Ten ostatni był sam przed bramkarzem, ale nie dość, że nie oddał strzału, to po chwili opuścił boisko z urazem.

32-latek za kadencji obecnego selekcjonera spędził wcześniej na boisku tylko 33 minuty, ale Probierz mówił, że czuje się spokojniej dzięki świadomości, że ma na ławce tak doświadczonego zawodnika. Teraz Bereszyński wreszcie był potrzebny, bo kontuzji doznał Przemysław Frankowski, a defensywa stanęła przed zadaniem zatrzymania Rafaela Leao, który miesiąc temu mijał naszych piłkarzy jak pachołki. I ten Bereszyński w pierwszej połowie był jednym z najlepszych piłkarzy.

Czytaj więcej

Mój przyjaciel Donald Trump. Dlaczego na wyborach w USA wygrał Gianni Infantino?

Portugalia – Polska. Jak starzeje się Cristiano Ronaldo

Portugalczycy na pierwszy strzał - Cristiano Ronaldo z rzutu wolnego – czekali do 19. minuty. Gwiazdor Portugalczyków długo podejmował tego wieczoru wyłącznie złe decyzje: zarówno z piłką, jak i bez niej. Popełniał błędy oraz trwonił czas na teatralne gesty i dyskusje. Kiedy próbował wymusić rzut karny, a za protesty dostał żółtą kartkę (decyzja sędziego wywołała ogłuszające wręcz gwizdy) trudno było uciec od wrażenie, że zaczyna się brzydko starzeć. Później jednak wypiękniał.

Polacy do przerwy byli czujni, nie popełniali błędów i szukali szans. Zagrali prawdopodobnie najlepszą połowę za kadencji Probierza, choć plan na mecz posypał się już przed jego rozpoczęciem, gdy kontuzji podczas rozgrzewki doznał Sebastian Szymański, którego zastąpił Mateusz Bogusz. Później selekcjoner stracił Bereszyńskiego, a jeszcze w pierwszej połowie lekarze musieli pomagać także grającemu w kadrze po raz pierwszy od Euro 2024 Tarasowi Romanczukowi.

On wrócił do kadry po kilku miesiącach, Kamila Piątkowskiego nie było w podstawowym reprezentacji Polski od trzech lat. 24-latek już przy okazji meczu z Chorwacją (3:3) dał sygnał, że może być receptą na problemy drużyny narodowej w defensywie, a drogę do podstawowego składu ułatwiła mu kontuzja Pawła Dawidowicza. Probierz musiał się sprawdzić podczas tego zgrupowania w zarządzaniu kryzysowym, bo urazów było znacznie więcej.

Czytaj więcej

Francja – Izrael w Lidze Narodów. Jeden funkcjonariusz na czterech widzów

Portugalia – Polska. Jak Michał Probierz zarządził kryzysem

Szymański wypadł ze składu tuż przed meczem, Bereszyński w pierwszej połowie, a Jan Bednarek – w przerwie, zapewne po starciu w polu karnym z Ronaldo. Zgrupowanie już wcześniej opuścili Frankowski i Michael Ameyaw, a z powodu urazów Probierz nie mógł skorzystać także z Maxiego Oyedele, Kacpra Kozłowskiego oraz Roberta Lewandowskiego. Mecz przed telewizorem obejrzało więc aż czterech piłkarzy, którzy miesiąc wcześniej grali z Portugalią w podstawowym składzie.

Trudno było oczekiwać, że Polacy zdobędą w Porto punkt. Szukaliśmy raczej zwiastunów poprawy jakości gry i przyniosła ja pierwsza połowa

Tym razem nie musieliśmy już pytać, czy istnieje życie w reprezentacji Polski bez Lewandowskiego, bo za kadencji Probierza kadra zaczęła mecz bez 36-letniego napastnika już po raz szósty. Kapitan z powodu urazów nie grał z Wyspami Owczymi (2:0), Mołdawią (1:1) i Holandią (1:2), a podczas meczów z Austriakami (1:3) oraz Chorwatami (3:3) wchodził na boisko z ławki. Zastępowali go kolejno Arkadiusz Milik, Adam Buksa i Karol Świderski, a teraz szansę dostał Piątek.

Trudno było oczekiwać, że Polacy zdobędą w Porto punkt. Szukaliśmy raczej zwiastunów poprawy jakości gry – nie tylko w porównaniu do październikowego spotkania z Portugalczykami (1:3), ale także chociażby spotkań Euro 2024 – i przyniosła je pierwsza połowa. Wiedzieliśmy, że Probierz ma w składzie błyskotliwych piłkarzy, którzy gwarantują jakość w ataku, a teraz, co w przypadku jego reprezentacji jest nowością, pewna była także defensywa. Szkoda, że tylko przez 45 minut.

Portugalia – Polska. Gospodarze wrzucili wyższy bieg

Druga połowa była już inna, pod koniec wręcz brutalna, bo Portugalczycy wrzucili wyższy bieg. Pierwszy cios był o tyle nieoczekiwany, że nastąpił po kontrataku, który rozpoczął i po zwrotnym podaniu od Nuno Menesa zakończył Leao. Gospodarze odebrali nagrodę za wzmożenie wysiłków, ale tym razem – w przeciwieństwie do spotkania z tym samym rywalem w Warszawie – mogło się wydawać, że wynik jest słabszy niż gra naszej drużyny. To był miraż, wrażenie szybko uleciało.

Kolejny cios wyprowadził Ronaldo, który w 71. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Kiwiora. Ten gol rozstrzygnął losy meczu, choć Polacy próbowali jeszcze atakować. To sprawiło zaś, że porzucili dyscyplinę. Wykorzystał to najpierw Bruno Fernandes, który pobiegł środkiem boiska i uderzył z 25. metrów pod poprzeczkę, a następnie Pedro Neto. Wreszcie, po kilku kolejnych minutach, przewrotką strzelił Ronaldo. Bramkę honorową zdobył debiutant Marczuk.

Portugalczycy zapewnili sobie dzięki tej wygranej awans do ćwierćfinału Ligi Narodów, Polaków czeka walka o pozostanie w elicie. Podopieczni Probierza w poniedziałek o 20.45 zagrają na PGE Narodowym ze Szkotami, którzy nieoczekiwanie pokonali Chorwatów 1:0. Już remis zagwarantuje naszej drużynie trzecie miejsce w grupie, które oznacza grę w barażach o utrzymanie, ale pozostaje pytanie czy aby na pewno w tej najwyższej dywizji jest nasze miejsce.

Portugalia – Polska 5:1 (0:0)

Bramki: R. Leao (59), C. Ronaldo (72-karny), B. Fernandes (80), P. Neto (83), C. Ronaldo (87) - D. Marczuk (89)

Żółte kartki: J. Neves, B. Fernandes, C. Ronaldo, N. Tavares (Portugalia) oraz M. Bułka, J. Kiwior (Polska)

Portugalia: D. Costa – N. Mendes (90 N. Tavares), R. Veiga, A. Silva, D. Dalot, B. Fernandes, J. Neves (46 Vitinha), B. Silva (76 S. Costa), R. Leao (83 J. Felix), C. Ronaldo, P. Neto (84 Trincao)

Polska: M. Bułka – J. Kiwior, J. Bednarek (46 S. Walukiewicz), K. Piątkowski, B. Bereszyński (32 J. Kamiński), T. Romanczuk, M. Bogusz (46 D. Marczuk), P. Zieliński, K. Urbański (73 A. Buksa), N. Zalewski, K. Piątek (80. A. Kozubal)

Sędzia: D. Rumsas (Litwa)

Widzów: 47 239

Wieczór, który miał rozpalić wypełnione Estadio de Dragao, rozpoczął się spokojnie. Gospodarze grali tak, jakby wzięli sobie do serca, że awans do ćwierćfinału Ligi Narodów zapewni im już remis, i nie forsowali tempa. Więcej – w pierwszej połowie to Polacy byli konkretniejsi. Krzysztof Piątek trafił w słupek, a swoje szanse mieli Nikola Zalewski i Bartosz Bereszyński. Ten ostatni był sam przed bramkarzem, ale nie dość, że nie oddał strzału, to po chwili opuścił boisko z urazem.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: 1:5 z Portugalią. Polacy grali do przerwy
Piłka nożna
Portugalia – Polska w Lidze Narodów. Co oznacza porażka Polaków?
Piłka nożna
Francja – Izrael w Lidze Narodów. Jeden funkcjonariusz na czterech widzów
Piłka nożna
Portugalia - Polska. Michał Probierz się nie boi. Czy znowu zaryzykuje?
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Piłka nożna
Liga Narodów. Kapitan nie pomoże