Wieczór, który miał rozpalić wypełnione Estadio de Dragao, rozpoczął się spokojnie. Gospodarze grali tak, jakby wzięli sobie do serca, że awans do ćwierćfinału Ligi Narodów zapewni im już remis, i nie forsowali tempa. Więcej – w pierwszej połowie to Polacy byli konkretniejsi. Krzysztof Piątek trafił w słupek, a swoje szanse mieli Nikola Zalewski i Bartosz Bereszyński. Ten ostatni był sam przed bramkarzem, ale nie dość, że nie oddał strzału, to po chwili opuścił boisko z urazem.
32-latek za kadencji obecnego selekcjonera spędził wcześniej na boisku tylko 33 minuty, ale Probierz mówił, że czuje się spokojniej dzięki świadomości, że ma na ławce tak doświadczonego zawodnika. Teraz Bereszyński wreszcie był potrzebny, bo kontuzji doznał Przemysław Frankowski, a defensywa stanęła przed zadaniem zatrzymania Rafaela Leao, który miesiąc temu mijał naszych piłkarzy jak pachołki. I ten Bereszyński w pierwszej połowie był jednym z najlepszych piłkarzy.
Czytaj więcej
Gianni Infantino pogratulował Donaldowi Trumpowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich, bo uważa go za przyjaciela – nie tylko futbolu. Mundial będzie dla ich relacji poważną próbą.
Portugalia – Polska. Jak starzeje się Cristiano Ronaldo
Portugalczycy na pierwszy strzał - Cristiano Ronaldo z rzutu wolnego – czekali do 19. minuty. Gwiazdor Portugalczyków długo podejmował tego wieczoru wyłącznie złe decyzje: zarówno z piłką, jak i bez niej. Popełniał błędy oraz trwonił czas na teatralne gesty i dyskusje. Kiedy próbował wymusić rzut karny, a za protesty dostał żółtą kartkę (decyzja sędziego wywołała ogłuszające wręcz gwizdy) trudno było uciec od wrażenie, że zaczyna się brzydko starzeć. Później jednak wypiękniał.