Nazwa Midtjylland nie wywołuje w Warszawie dobrych skojarzeń. Nie dość, że legioniści przegrali z Duńczykami 0:1 w pierwszym meczu fazy grupowej, to jeszcze zespół akademii Midtjylland dał srogą lekcję futbolu młodym warszawskim piłkarzom.
Zespół Akademii Legii trafił na Duńczyków w młodzieżowej Lidze Mistrzów UEFA. W pierwszym meczu Polacy przegrali 0:2, a we wtorkowe popołudnie w rewanżu było 3:1 dla gości. Akademia od dawna jest oczkiem w głowie właścicieli Legii, a tegoroczna Młodzieżowa Liga Mistrzów była jedną z pierwszych okazji do poważnej konfrontacji warszawskiego modelu szkolenia młodzieży z tymi obowiązującymi w innych krajach. Porażka z Midtjylland oznacza jednak, że dalszych testów już w tym sezonie nie będzie. Młodzi legioniści pożegnali się z małą Ligą Mistrzów już na drugim etapie.
Dorosła Legia wciąż ma jeszcze szanse na awans do fazy pucharowej, ale są to szanse ocierające się o wyższą matematykę z jednej, a wróżbiarstwo z drugiej strony. By zawodnicy Stanisława Czerczesowa wiosną wciąż rywalizowali w Europie, musieliby dziś pokonać Midtjylland przynajmniej 2:0, a Napoli poradzić sobie z FC Brugge. To jednak nie wystarcza. W ostatniej kolejce Duńczycy musieliby zremisować z Belgami, a Legia zwyciężyć w Neapolu. Nawet biorąc pod uwagę, że Napoli ma już awans zapewniony i trener Maurizio Sarri może oszczędzać najlepszych zawodników, zadanie wciąż jest piekielnie trudne. Włosi w Warszawie też nie wystawili galowej jedenastki, a i tak bez problemów rozprawili się z Legią.
Warszawianie wystąpią przeciwko Duńczykom mocno osłabieni. W dalszym ciągu nie może grać bramkarz Dusan Kuciak (uraz w spotkaniu z Brugge), zastępuje go Arkadiusz Malarz, który w trzech meczach (dwóch w lidze i jednym w Pucharze Polski) przepuścił tylko jeden strzał. Przeciwko Midtjylland nie zagrają też podstawowi stoperzy – Jakub Rzeźniczak oraz Michał Pazdan, który ma zapalenie oskrzeli.
Lech szanse ma większe – wszystko jest w rękach poznaniaków. Wystarczy, że pokonają dziś na wyjeździe Belenenses i za dwa tygodnie w rewanżu FC Basel (u siebie). Porzekadło, że do trzech razy sztuka w przypadku spotkań Lecha z mistrzem Szwajcarii się jednak nie sprawdziło. Poznaniacy już trzy razy w tym sezonie grali z FC Basel i za każdym razem wracali na tarczy. Może więc do czterech razy sztuka?