Tematem numer jeden w minionym tygodniu nie były mecze ekstraklasy, nie rozmawiano o trenerach i ich decyzjach, ani nawet o sędziach i ich pomyłkach. Miniony tydzień upłynął pod znakiem dyskusji o formacie ligi, a raczej na wypuszczaniu kontrolowanych przecieków do mediów, że reforma się nie sprawdziła i czas odejść od obowiązującego od trzech sezonów regulaminu, który zakłada 37 kolejek, dzielenie ligi na grupy spadkową i mistrzowską oraz podziału punktów na pół wraz z końcem sezonu zasadniczego.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będą zmiany. Problem w tym, że nikt nie wie co dalej. Głównym założeniem reformy miało być zwiększenie liczby meczów i skrócenie przerwy zimowej. Bardzo jednak trudno będzie przeprowadzić powiększenie ligi do 18 zespołów i w ten sposób zmusić piłkarzy do częstszego grania. Trudno będzie, ponieważ na takie rozwiązanie nie zgodzą się mniejsze kluby, dla których więcej zespołów do podziału pieniędzy z telewizji, oznacza mniejsze wpływy.
W mediach pojawiają się kolejne pomysły – zlikwidować tylko podział punktów, ligę zmniejszyć do dziesięciu zespołów, ale wprowadzić cztery rundy, przejść na system wiosna–jesień. To oczywiście tylko mieszanie herbaty, bez dodawania cukru, bo prawdziwy problem polskiej piłki polega na szkoleniu, a nie formacie rozgrywek.