Czesław Michniewicz wolał na boisku destrukcję od kreacji, bo zasoby ocenił jako skrajnie ograniczone i uznał, że „nie zamieni wody w wino”. Fernando Santos futbolem niezbyt się przejmował, bo przyjechał do Polski na intratną emeryturę, a Michał Probierz mówi dużo o grze aktywnej, ale jego plan na spotkania ze Szkocją (3:2) oraz Chorwacją (0:1) najlepiej wyglądał na papierze.
Polacy oddali w tych dwóch meczach pięć celnych strzałów i to wystarczyło do zdobycia trzech punktów. Kierując się zdrowym rozsądkiem, trudno było wymagać więcej – wygrana w Glasgow otwiera naszej reprezentacji drogę do walki o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów – ale drużynę mieliśmy oceniać nie tylko za wynik, lecz również za styl, a ten optymizmu nie wzbudził.