Ekstraklasę generalnie ogląda się trochę jak zakończone mistrzostwa Europy. Poziom jest o wiele niższy, natomiast emocje gwarantowane, bo nigdy nie wiadomo, jak się zakończy mecz.
Przeciętny kibic często uważa, że poziom mierzy się liczbą goli. Nie zastanawia się, czy są one bardziej zasługą strzelców, czy - co jednak zdarza się znacznie częściej - winą obrońców i bramkarzy, wynikającą z ich niedostatków w wykształceniu.
Czytaj więcej
Pięciu nowych piłkarzy pozyskał Raków Częstochowa po tym, jak trenerem zespołu ponownie został Ma...
Hiszpania gra na wysokim poziomie i odnosi zwycięstwa dzięki różnorodności akcji. Nie udaje się jeden wariant, to stosuje się drugi albo trzeci, aż przeciwnik zostanie zaskoczony, nie zdąży, nie weźmie czegoś pod uwagę. I nie ma znaczenia czy Hiszpanie, będący teraz słusznie wzorcem z Sevres, pierwsza strzeli bramkę, czy ją straci.
Nasza reprezentacja nie ma ani jednej cechy Hiszpanów, więc została sklasyfikowana na szarym końcu Euro 2024. Co to ma wspólnego z Ekstraklasą? Na pierwszy rzut oka - niewiele. W polskiej kadrze na turniej znalazło się jedynie trzech jej przedstawicieli (Bartosz Salamon, Kamil Grosicki, Taras Romanczuk) i żaden z nich nie rozegrał pełnego meczu.