Były trener SSC Napoli drużynę narodową przejął niedawno i w niecodziennych okolicznościach, gdy w ubiegłym roku pracę w Arabii Saudyjskiej wybrał Roberto Mancini, który został dzięki temu najlepiej opłacanym trenerem na świecie. Władze włoskiego futbolu postanowiły więc zaufać Spallettiemu, który był o tyle jasnym wyborem, że nie miał wówczas pracy.
Początki nie były łatwe, a kibice do końca drżeli o awans do Euro 2024. Ostatecznie udało się go wywalczyć i uniknąć baraży po zremisowanym bezbramkowo — oraz szczęśliwie — meczu z Ukrainą. Później, w marcu, Włosi postanowili zmienić otoczenie.
Czytaj więcej
Awans rodził się w bólach, tak jak samo pokonanie Walijczyków, ale Polacy wystąpią na Euro 2024, bo wcielili w życie truizm, że barażów się nie gra, tylko je wygrywa. Nie będzie trzęsienia ziemi, a Michał Probierz pozostanie selekcjonerem na dłużej.
Euro 2024. Włosi zaczęli przygotowania od Stanów Zjednoczonych
Podopieczni Spallettiego wybrali się w marcowym terminie FIFA na krótkie tournée do Stanów Zjednoczonych, gdzie zagrali dwa mecze towarzyskie. Pokonali 2:1 Wenezuelę i 2:0 Ekwador. Były to – wyłączając Finalissimę z 2022 roku, czyli starcie z Argentyną – pierwsze mecze Włochów od 2018 roku z drużynami spoza Europy, co jest efektem ich nieobecności na dwóch ostatnich mundialach.
Selekcjoner jest po tych konfrontacjach umiarkowanie zadowolony. - Nie mamy wiele czasu, a wiele musimy zmienić - mówi. - Na Euro 2024 chcemy spełnić oczekiwania, a wiadomo, czego wymaga się od obrońców tytułu. Naprawdę wierzymy w sukces.