Nikt Katalończykom nie zabrania marzyć. Powrót Messiego byłby dla nich spełnieniem tęsknoty za przeszłością, kiedy Barcelona wygrywała Ligę Mistrzów i narzucała trendy. To były dni chwały, którym twarz dawali Pep Guardiola, Xavi, Andres Iniesta oraz właśnie Argentyńczyk.
Dziś czasy są inne, a Messi starszy, ale nostalgia - zwłaszcza w klubie, gdzie prezesa wybierają kibice - pozostaje cenną walutą.
Fani Barcelony więc marzą, bo Messiego czeka przeprowadzka. Francuscy dziennikarze są pewni: zdobywca Złotej Piłki już w Paryżu nie zagra. PSG w niedzielę przegrało z Lorient 1:3 i choć Messi kolejnego dnia powinien stawić się na treningu - piłkarze mają wolne tylko po zwycięstwach - to uznał się za większego niż klub. Koledzy pracowali, a on się ulotnił.
Czytaj więcej
Urodzony w Argentynie, wychowany i piłkarsko ukształtowany przez Katalonię, a opłacany dziś przez katarskich szejków w Paris Saint-Germain Leo Messi w końcu został mistrzem świata. Zyskał futbolową nieśmiertelność, wchodząc tam, gdzie kiedyś był Diego Maradona.
Poleciał do Arabii Saudyjskiej. Jest ambasadorem tamtejszej organizacji turystycznej - w folderach promocyjnych zakłada tradycyjny strój, przemierza pustynię i wspina się na zielone szczyty - a zobowiązania przekładał już wcześniej dwukrotnie. Podobno sprzedał swoją twarz królestwu za 25-30 mln euro rocznie.