Mistrz świata dwa lata temu przeprowadził się do stolicy Francji, choć nie chciał tego ani on, ani Barcelona, ale Katalończycy musieli ratować budżet. Zadłużenie wymknęło się spod kontroli. Klub utrzymał się na finansowym wirażu, ale dla Messiego pobyt w Paryżu był pasmem klęsk. Został jedynie mistrzem kraju. Paris-Saint Germain – uzbrojone także w Brazylijczyka Neymara i Francuza Kyliana Mbappe – dwukrotnie odpadło z Ligi Mistrzów już w 1/8 finału.
To wciąż wynik lepszy niż Barcelony, która bez Messiego zatrzymywała się w najważniejszych europejskich rozgrywkach na fazie grupowej. Nie wiadomo, czy pomógłby jej Argentyńczyk. Jego transfer byłby jednak dla wielu kibiców spełnieniem snów, bo mówimy przecież o klubie, który żyje przeszłością – czasami tiki-taki, Pepa Guardioli, zwycięstw w Lidze Mistrzów – a jego socios potrzebują marzeń, które zaprzeczą tykaniu zegara i cofną jego wskazówki.
Zbyt wcześnie na emeryturę
Rozwód Messiego i PSG wydaje się nieunikniony, „L’Equipe” zapowiadała go na początku kwietnia. Jeszcze podczas mundialu w Katarze wydawało się, że obie strony dojdą do porozumienia w sprawie przedłużenia wygasającego z końcem sezonu kontraktu, ale czas upływa, zgody wciąż nie ma, a klimat rozmów się ochładza. Argentyńczyk nigdy nie czuł się w Paryżu zbyt dobrze, a coraz mocniejszą pozycję ma w klubie Mbappe, który spycha słynnego kolegę w cień.
Czytaj więcej
Lider z Częstochowy już w najbliższy piątek może świętować pierwsze mistrzostwo Polski. Po zwycię...
Katalonia jest oczywiście tylko jedną z kilku alternatyw, choć zapewne jedyną realną. Trudno oczekiwać, aby Argentyńczyk poszedł drogą Cristiano Ronaldo i wybrał piłkarską emeryturę na Bliskim Wschodzie, choć Al-Hilal oferuje mu 400 mln euro rocznie. Ostatni mundial pokazał, że umiejętności Messiego mają znacznie dłuższy termin ważności niż te Portugalczyka, choć aby je wykorzystać, drużyna musi orbitować wokół niego.