Ze sportowego punktu widzenia Katalończycy zdają się wychodzić z zapaści. Praca trenera Xaviego zaczyna przynosić efekty, Barca pokonała w tym sezonie już trzykrotnie Real Madryt, w środę może wygrać po raz czwarty i awansować do finału Pucharu Króla. W lidze zostawiła Królewskich daleko w tyle (12 pkt przewagi) i wkrótce odbierze im tytuł. Nie wyszły jej tylko europejskie puchary.
Poza boiskiem klub wciąż toczą jednak poważne choroby. Od dwóch miesięcy wypadają kolejne trupy z szafy dotyczące sprawy określanej już największym sportowym skandalem w historii Hiszpanii. Chodzi o podejrzane transakcje na rzecz byłego wiceszefa komisji sędziowskiej.
W marcu klub został oskarżony o korupcję po tym, jak hiszpańska prasa dotarła do dokumentów, z których wynika, że w latach 2001–2018 miał przelać 7,3 mln euro na konta firmy należącej do Jose Marii Enriqueza Negreiry, kiedyś ligowego arbitra (132 mecze w najwyższej lidze), a od 1993 roku zastępcy przewodniczącego hiszpańskich sędziów. Pojawiły się uzasadnione obawy o faworyzowanie Barcelony.
Wątpliwa linia obrony
Negreira od początku odpiera zarzuty, że wyznaczał arbitrów przychylnych Barcelonie i wpływał na podejmowane przez nich decyzje. Tłumaczy, że pełnił dla klubu rolę doradcy, tworząc m.in. materiały wideo i raporty techniczne dotyczące sędziowania i młodych zawodników. Taka jest też linia obrony Barcy, która zaznacza, że podobne usługi to powszechna praktyka w klubach piłkarskich.
Czytaj więcej
To już niemal pewne: Robert Lewandowski będzie mistrzem Hiszpanii. FC Barcelona wygrała z Realem...