Paris Saint-Germain zaczął sezon od zwycięstwa nad beniaminkiem z Amiens (2:0), bramki strzelili Edinson Cavani i Javier Pastore, ale i tak najwięcej mówi się o tym, który nie grał. Prezentacja Neymara trwała niemal tyle samo co mecz, który zdecydowano się nawet przesunąć o 15 minut. Wszystko po to, by Brazylijczyk zdążył się przywitać z kibicami, przybić z nimi piątki i odbyć rundę honorową wokół boiska.
Neymar jest głodny gry, ale w sobotę musiał jeszcze usiąść na trybunach. Do Francji nie dotarł jego certyfikat, ale problemy formalnoprawne nie były w stanie zepsuć święta, bo choć PSG chce odebrać tytuł Monaco, to brazylijski snajper został sprowadzony w innym celu – by dać upragniony triumf w Lidze Mistrzów.
– Katarscy właściciele mają na tym punkcie obsesję. Chcą ocieplić swój wizerunek. Potrzebowali do tego gwiazdy większej niż Marco Verratti czy Edinson Cavani. Ale jeśli ktoś płaci 222 mln euro, to aspekt sportowy jest równie ważny jak marketingowy. Neymar będzie dużym wzmocnieniem, a szejkowie tworzą drużynę, która ma zdobywać europejskie trofea co roku – mówi „Rzeczpospolitej" Marek Jóźwiak. Były obrońca reprezentacji Polski i m.in. Guingamp dodaje, że to być może nie koniec zakupów w Paryżu.
Oczekiwanie na rozwój wydarzeń w sprawie Neymara skutecznie powstrzymywało właścicieli przed transferowymi szaleństwami. Za darmo z Juventusu przyszedł Dani Alves, 16 mln kosztował inny obrońca – Hiszpan Yuri Berchiche z Realu Sociedad.
Bardziej aktywne było Monaco. Tylko na sprzedaży trzech zawodników – Benjamina Mendy'ego i Bernardo Silvy do Manchesteru City oraz Tiemoue Bakayoko do Chelsea – zarobiło 150 mln euro. A może zarobić jeszcze więcej, bo Thomasem Lemarem wciąż interesuje się m.in. Arsenal. Chętnych zdaje się też nie odstraszać cena za Kyliana Mbappe. Dziennik „Marca" przygotował niedawno zestawienie uświadamiające, o jakiej kwocie mówimy. Za blisko 200 mln euro można by kupić m.in. wyspę w Tajlandii, samolot Boeing 747, a nawet odbyć podróż na Księżyc.