Pierwsza w tabeli Wisła Kraków przyjeżdża do Warszawy na mecz z ostatnią Polonią i trudno nie zakładać jej łatwego zwycięstwa. Teraz ma cztery punkty przewagi nad Lechem, nad Legią – pięć, czyli tyle samo, co na początku roku, jeszcze zanim przez oba kluby przeszło tornado.
W Lechu jest najspokojniej, trener Jacek Zieliński przetrwał jesienny kryzys, kiedy piłkarze wmawiali kibicom, że remisy także są cenne, i teraz drużyna wrzuciła drugi bieg.
Lech nie przegrał w lidze od 14 spotkań, czyli od jesiennego meczu z Legią w Warszawie, kiedy prowadzona jeszcze przez Jana Urbana drużyna strzeliła dwa gole, nie tracąc żadnego, i wydawała się od poznaniaków dwa razy lepsza. Klasą dla siebie był wtedy Dickson Choto, którego teraz z udziału w meczu raczej wykluczy kontuzja. Raczej, bo decyzja o włączeniu go do kadry może zapaść dopiero dzisiaj po treningu.
Stefan Białas przyjął zupełnie inną taktykę postępowania z zawodnikami niż Urban. Chwali piłkarzy od pierwszego meczu, wmawia im, że potrafią grać na wysokim poziomie, chociaż musi zdawać sobie sprawę, że czasami się myli.
Legia odżyła psychicznie – liderzy drużyny poszli na wojnę z kibicami, protestując przeciwko ich protestowi, w ostatnim meczu ligowym w Gdańsku pokazali, że mają ku temu podstawy. Drużyna Białasa wygrała 3:2 z Lechią, chociaż przegrywała 0:2 po 10 minutach.