– Według mojej wiedzy nadal toczą się rozmowy z trzema kontrahentami – mówi rzecznik prasowy Ekstraklasy Adrian Skubis. Dyrektor zarządzający Bogdan Basałaj, który pracując w Wiśle Kraków, podpisał z Erą najwyższy kontrakt na sponsorowanie klubu piłkarskiego, odmawia komentarza. Prezes Ekstraklasy Andrzej Rusko nie odbiera telefonu.
Polska liga czyszczona z korupcji i ciesząca się coraz większą popularnością miała być tak łakomym kąskiem dla sponsorów, że latem ubiegłego roku kluby zrezygnowały z oferty przedłużenia umowy z Orange.
Uznały, że umowa była nieatrakcyjna, bo poza niewiele większymi pieniędzmi niż w poprzednich latach ich przyznanie obwarowane było warunkami trudnymi do spełnienia. Orange twierdzi, że proponował 45 milionów złotych, Ekstraklasa – że gwarantowane było tylko 70 procent tej kwoty, a reszta uzależniona była na przykład od frekwencji na stadionach.
Andrzej Rusko na łamach „Rz” 30 grudnia mówił, że pertraktacje z zainteresowanymi firmami mogą sprawić, że kluby zarobią nawet dwa razy więcej niż w zeszłym sezonie. Nie potwierdzał, że najpoważniejsze rozmowy prowadzone są z Erą, która w maju miała się zamienić w T-Mobile, i chciała, by zostało to odpowiednio nagłośnione. Pieniądze mogą się jednak okazać tylko wirtualne, a odrzucenie oferty Orange – błędem.
Wczoraj Andrzej Pomarański z biura prasowego Polskiej Telefonii Cyfrowej powiedział „Rz”: