Michniewicz kilka lat temu wprowadził do polskiej ligi nową jakość. Młody, wygadany, niebojący się mediów, a do tego skuteczny, bo już na początku kariery zdobył z Zagłębiem Lubin mistrzostwo Polski.
W Arce z nowej jakości zostało niewiele. Niektórzy mówili, że to dobrze, że Michniewicz przestał być „polskim Mourinho” i że zszedł z pierwszych stron gazet. W Gdyni pracował w ciszy, przerwanej tylko dobrowolną wizytą we wrocławskiej prokuraturze w charakterze świadka, jednak wyniki miał fatalne. Z 23 meczów ekstraklasy wygrał tylko sześć, w sześciu spotkaniach na wiosnę udało mu się wywalczyć tylko dwa punkty.
Po czwartkowej porażce z ŁKS oddał się do dyspozycji zarządu, który go zwolnił. Mówi się, że już dzisiaj jego następcą ogłoszony zostanie Marek Chojnacki, jesienią zwolniony właśnie z ŁKS. Na Pomorzu zmiany trenerów są w tym roku w modzie. Tydzień temu Tomasz Kafarski zastąpił Jacka Zielińskiego w Lechii Gdańsk.
Kafarski w swoim debiucie przegrał z Bełchatowem prowadzonym przez Rafała Ulatowskiego, który po meczu przyznał, że jego drużyna nie zasłużyła na trzy punkty. Skuteczność miała jednak wyjątkową, bo oba strzały na bramkę zakończyły się golami. Bełchatów w tabeli jest piąty, jednak zwycięstwo nie dało mu nic w gonitwie za czołówką, bo wygrały także cztery drużyny będące w tabeli wyżej.
Polonia Warszawa tym razem zagrała nie tylko skutecznie, ale także ładnie – pokonała w Chorzowie Ruch 3:1. To już trzecie zwycięstwo w lidze od czasu, gdy Bogusław Kaczmarek steruje drużyną już z przedniego fotela. Wisła poradziła sobie z Jagiellonią, Legia zagrała ambitnie, ale wreszcie także efektownie, i rozgromiła Cracovię 4:0 na placu budowy przy Łazienkowskiej 3 w Warszawie.