Lepszego finału sezonu nie można sobie wyobrazić. Porażka Podbeskidzia z GKS Katowice (0:1) oraz zwycięstwa Korony nad Flotą (2:1) i Znicza nad Stalą (1:0) gwarantują emocje w ostatnich meczach.
Podbeskidzie już teraz mogło się przygotowywać do baraży, ale trafiło na długą listę drużyn, które nie wygrały w Jaworznie. Bohaterem broniącego się przed spadkiem GKS został Piotr Plewnia. W drugiej połowie znakomicie uderzył z rzutu wolnego, piłka minęła mur i wpadła tuż przy słupku bramki Łukasza Merdy. Katowicki klub utrzyma się, jeśli zwycięży w Jastrzębiu Zdroju z GKS, który w sobotę bez problemów pokonał żegnającego się z I ligą Tura (3:0).
W piątek Podbeskidzie zmierzy się ze Zniczem. Zespół z Pruszkowa ma rachunki do wyrównania z poprzedniego sezonu, gdy w ostatniej kolejce przegrał w Bielsku-Białej wyścig o ekstraklasę. W tym awans znów był na wyciągnięcie ręki, ale Znicz nie potrafił wygrać sześciu kolejnych meczów i zaczął spadać w tabeli. W sobotę przerwał wreszcie tę serię dzięki bramce Bartosza Osolińskiego w 84. minucie. To pierwszy gol młodego pomocnika i pierwsze zwycięstwo z trenerem Krzysztofem Chrobakiem.
Korona powalczy w barażach o powrót do ekstraklasy, jeśli poradzi sobie z Dolcanem, a Znicz odbierze punkty Podbeskidziu. Dolcanowi nie grozi już ani spadek, ani awans, ale w sobotę pokazał, że nie zamierza być tylko biernym obserwatorem. Wygrywając z Motorem (2:0) uratował życie piłkarzom GKP, którzy w Poznaniu niespodziewanie pokonali Wartę (2:1) i uciekli ze strefy spadkowej. Do gry w barażach wystarczy im teraz remis w spotkaniu z Motorem.
Widzew zakończył sezon w Płocku: zwycięstwem nad Wisłą (2:1). Pierwsze miejsce zapewnili łodzianom Mindaugas Panka i Łukasz Grzeszczyk. Gola powinien zdobyć też Radosław Matusiak. Były napastnik reprezentacji Polski wszedł na boisko w drugiej połowie i zmarnował dwie okazje: najpierw strzelił nad poprzeczką z rzutu wolnego, kilkanaście minut później oszukał obronę, ale nie poradził sobie z bramkarzem.