Działacze Cracovii za późno wystąpili o prawo zorganizowania w Sosnowcu imprezy masowej i efekciekrakowscy piłkarze zagrali przy pustych trybunach. Nieprzeszkodziło to odśpiewaniu przed pierwszym gwizdkiem klubowego hymnu przez garstkę zaproszonychVIP-ów.
Wrażliwym kibicom Cracovii nieobecność na stadionie wyszła chyba na zdrowie, bowiem ich ulubieńcypierwszego gola stracili już w szóstej minucie. Po zablokowanym strzale Pawła Nowaka piłka trafiłado Marcina Kaczmarka, który bez namysłu ulokował ją w bramce.
Dziewięć minut później z dystansu uderzył Piotr Wiśniewski, rykoszet zmylił bramkarza Cracovii ibyło 0:2. Gdańszczanie widząc słabość rywala atakowali i ... stracili gola. Dośrodkowanie DariuszaPawlusińskiego z rzutu wolnego wykorzystał głową Piotr Polczak. Radość krakowian trwała krótko, bo120 sekund. Po faulu Marcina Cabaja na Kaczmarku sędzia podyktował rzut karny dla Lechii. Pewnymegzekutorem był kapitan gości.
W krakowskiej szatni musiało być podczas przerwy "gorąco", bo drugą połowę piłkarze "Pasów"rozpoczęli z animuszem i po ośmiu minutach Jakub Kaszuba strzałem przy słupku pokonał MateuszaBąka. Chwilę potem do remisu doprowadzić mógł Bartosz Ślusarski; trafił jednak z bliska wpoprzeczkę. Skuteczniejszy był rezerwowy zawodnik gości Maciej Rogalski. Po trzech minutach odwejścia na boisko - "zapomniany" przez obrońców - podwyższył wynik. Dramat Cracovii trwał - szkolnybłąd Cabaja wykorzystał Paweł Nowak, który zaraz dorzucił kolejne trafienie. Zawodnik ten latemprzeszedł z Cracovii do Lechii, a w piątek pogrążył byłych kolegów.
[srodtytul]Koncert Wisły[/srodtytul]