Nawałka: Czas na Chiny

Po zwolnieniu z Lecha Adama Nawałki kibice podzielili się na tych, którzy odetchnęli z ulgą, oraz tych, którzy wytykają klubowi brak kompetencji.

Publikacja: 01.04.2019 18:50

Nawałka: Czas na Chiny

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Jestem gdzieś pośrodku. Nawałka nie jest ani pierwszym trenerem zwolnionym przed metą, ani ostatnim. Dobrze go znam i lubię jako człowieka, ale też wiem, że współpraca z nim nie jest łatwa. Nie udzielał wywiadów, nie dopuszczał innego zdania poza swoim. Był tym nieomylnym, słuchanym przez wybranych sztabowców, szczęśliwych, że daje im zarobić, i utwierdzających milczeniem jego miłość własną. A do tego miał te swoje gusła, np. zakaz używania biegu wstecznego przez kierowcę autokaru reprezentacji.

Dopóki wygrywał, to było zabawne i dodawało mu kolorytu. Ale kiedy przestał, okazało się, że król jest nagi. Za tym tajemniczym uśmiechem mówiącym: „Wiem lepiej", nic się nie kryło. Ktoś mądry zauważył, że gdybyśmy mieli na Euro innego trenera, reprezentacja zaszłaby dalej. Z tym się akurat nie zgodzę. Ale na mundialu, gdyby nie koncepcje selekcjonera z góry skazane na porażkę, może nie przegralibyśmy jak zwykle.

Zdaję sobie sprawę, że człowiek, który znalazł się w takiej sytuacji jak Nawałka, musi przeżywać ból i krytyka (jeśli w ogóle jej słucha) nie poprawia mu nastroju. Ważę więc słowa. Ale dopiero teraz słychać głosy z klubów, w których pracował. To dla nikogo nie było komfortowe. Nie tęsknią za nim w Białymstoku, Lubinie, kiedy odchodził z Zabrza, okazało się, że na kontraktach było tam pół setki zawodników. Jaki klub na to stać? Nawet w jego Wiśle Kraków najpierw cieszono się, że zdobył tytuł, ale z czasem z ulgą podziękowano mu za pracę.

Nawałka jest mistrzem Polski, jako piłkarz i trener ma te sukcesy w CV. Ale jest też mistrzem w dbaniu o swoje sprawy i bezwzględnym w egzekwowaniu każdego punktu umowy w stosunku do pracodawców. Kim są ci pracodawcy? Właściciele i szefowie polskich klubów to nie są ludzie (z nielicznymi wyjątkami) znający się na futbolowym biznesie i piłce jako takiej. Wczoraj byli w biznesie piwnym, bankowym, AGD, jutro będą w filmowym lub farb i lakierów. Nie mają wiedzy, a więc i argumentów w rozmowach z zatrudnianymi szkoleniowcami. Jeśli trafią na kogoś tak pewnego siebie, z nazwiskiem i pozycją jak Nawałka – spełnią wszystkie jego warunki. I budzą się po paru miesiącach.

Niektórzy prezesi lubią zatrudniać trenerów zagranicznych, jeśli tylko mają względnie znane nazwisko lub ktoś ich polecił. Takich jak w Legii też właśnie zwolniony Ricardo Sa Pinto. W ekstraklasie było takich wielu, ale nieliczni zapisali się dobrze w pamięci. Jak ich anonimowi współpracownicy i zawodnicy – najczęściej rodacy – których sprowadzali wagonami. Bardziej w interesie swoim niż klubów.

Jeśli do tego dodamy brak cierpliwości prezesów wynikający również z niewiedzy, że żaden trener nie dokona cudu w pół roku i trzeba pomóc zwłaszcza wcześniej wybranym (jak Jacek Magiera w Legii czy Ivan Djurdjević w Lechu), będziemy mieli obraz chaosu.

Na tym tle najlepiej wypadają dwa kluby krakowskie. Wisła, która musiała przejść zawał, żeby wyjść na prostą, i Cracovia. Jej właściciel mimo nacisków nie zwolnił Michała Probierza, kiedy drużyna zajmowała ostatnie miejsce. Ktoś stąpający twardo po ziemi na moje pochwały pod adresem Janusza Filipiaka powiedział mi jednak, żebym zszedł z obłoków. Probierz wynegocjował tak wysoki kontrakt, że profesorowi nie opłaca się go zwalniać.

Adam Nawałka podobno otrzyma 450 tys. zł odprawy, bo zarabiał 150 tys. miesięcznie i lada chwila zapewne usłyszymy, że został trenerem w Chinach, bo chyba tylko tam wiara w niego jeszcze trwa.

Jestem gdzieś pośrodku. Nawałka nie jest ani pierwszym trenerem zwolnionym przed metą, ani ostatnim. Dobrze go znam i lubię jako człowieka, ale też wiem, że współpraca z nim nie jest łatwa. Nie udzielał wywiadów, nie dopuszczał innego zdania poza swoim. Był tym nieomylnym, słuchanym przez wybranych sztabowców, szczęśliwych, że daje im zarobić, i utwierdzających milczeniem jego miłość własną. A do tego miał te swoje gusła, np. zakaz używania biegu wstecznego przez kierowcę autokaru reprezentacji.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił