Po sobotniej porażce z Manchesterem United w Londynie zrobiło się gorąco. Nerwy puszczają nie tylko kibicom, którzy wygwizdali Arsene'a Wengera (jeden z nich wyładował złość na gościach, rzucając w ich ławkę kubkiem z czerwonym winem), ale i właścicielom klubu.
– Mamy jednego z najlepszych trenerów na świecie, ale musi on zacząć się uczyć na błędach – mówi Aliszer Usmanow. – Potrzebujemy wzmocnień na każdej pozycji, by walczyć jak równy z równym z Chelsea czy Manchesterem City, a w Europie z Realem Madryt, Barceloną i Paris Saint-Germain.
Nastrojów nie poprawiają wypowiedzi Lukasa Podolskiego, niezadowolonego z roli rezerwowego („Nie jestem jakimś błaznem, który przesiedzi cały kontrakt na trybunach"), oraz kontuzje Jacka Wilshere'a i Wojciecha Szczęsnego. Obaj dziś z Borussią nie zagrają. Zabraknie również Theo Walcotta i Oliviera Girouda, który w sierpniu złamał nogę i nie został zgłoszony do rozgrywek, bo miał wrócić dopiero po Nowym Roku, a wyleczył się szybciej, niż zakładano, i strzelił nawet Manchesterowi United bramkę.
Arsenal nie wygrał żadnego z ostatnich 16 spotkań ligowych z United, City i Chelsea. W 12 meczach tego sezonu zdobył tylko 17 punktów – to najgorszy start w ponad 20-letniej historii klubu w Premiership. „Może już czas się rozstać z Wengerem i dać szansę Juergenowi Kloppowi"– zastanawiają się angielskie gazety.
Trener Borussii nigdy nie ukrywał, że chciałby się sprawdzić na Wyspach. – W Dortmundzie mam kontrakt do 2018 r. Gdybym go wypełnił, spędziłbym w klubie dziesięć lat. Niedługo chciałbym jednak spróbować czegoś nowego. Jestem ciekawy świata. Wydaje mi się, że Anglia to jedyny kraj poza Niemcami, w którym mógłbym pracować, bo znam język – przyznał Klopp w rozmowie ze stacją BT Sport.