Środowe zwycięstwo Legii nad Jagiellonią, po kontrowersyjnym rzucie karnym podyktowanym w ósmej minucie doliczonego czasu, sprawiło, że wyścig o mistrzostwo jeszcze się nie skończył.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek złożył wniosek o natychmiastowe zawieszenie Pawła Gila i jego asystenta Piotra Sadczuka. Szef kolegium sędziów Zbigniew Przesmycki przyznał, że jego podwładni popełnili błąd, ale straconego punktu Jagiellonii to nie wróci. – W takich sytuacjach sportowa rywalizacja traci sens – nie ukrywał Michał Probierz.
W sobotę do Białegostoku przyjeżdża Wisła. Probierz trenował ją przez pół roku, mówi, że to jego największa porażka. Przegrał z doświadczonymi piłkarzami, którzy nie zaakceptowali jego zasad. Wisła walczy o europejskie puchary, ale gdyby wiosną kilka razy nie wypuściła w samej końcówce z rąk prowadzenia, tak jak w środę z Pogonią, dziś grałaby o tytuł. Miesiąc temu w Białymstoku też była o krok od zwycięstwa.
Pogoń w meczu przyjaźni spotka się w sobotę z Legią (kibice tych klubów żyją w zgodzie), która chyba nikogo poza Żyletą nie przekonała, że zasługuje na trzecie mistrzostwo z rzędu. Jeśli w sobotę w Szczecinie wygra, odzyska pozycję lidera. Przynajmniej do niedzieli, kiedy Lech zmierzy się w Gdańsku z Lechią. Pokonał ją w tym sezonie dwa razy, ale w Poznaniu zdają sobie sprawę, że teraz nie ma to żadnego znaczenia.
Tonący Bełchatów brzytwy się chwyta. Po odejściu Marka Zuba drużynę w czterech ostatnich kolejkach uchronić przed spadkiem ma Kamil Kiereś, zwolniony przez klub dwa miesiące temu.