Przed Lech-Basel: Rozpisane na nuty

Ryszard Komornicki, polski trener od dawna pracujący w Szwajcarii o FC Basel – rywalu Lecha Poznań w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Publikacja: 28.07.2015 20:43

Ryszard Komornicki ma 56 lat. W reprezentacji Polski rozegrał 20 spotkań

Ryszard Komornicki ma 56 lat. W reprezentacji Polski rozegrał 20 spotkań

Foto: PAP/EPA

Rz: Na czym polega fenomen FC Basel?

Ryszard Komornicki: Na organizacji i systemie. Na jasnej filozofii tego klubu i na planowaniu kilka lat w przód. W Basel nic nie dzieje się przypadkiem, klub nie jest zakładnikiem trenera. Za transferami stoi komitet złożony z szefa skautingu, odpowiedzialnego za obserwację piłkarza skauta, prezesa klubu i kilku innych osób. O ewentualnym sprowadzeniu zawodnika decyduje większość głosów, a nie układy między trenerem a menedżerem. Nie dochodzi do sytuacji, że trener ściąga dziesięciu piłkarzy, a za chwilę sam odchodzi, zostawiając klub z tymi zawodnikami. Trener pracujący w Basel musi dostosować się do systemu panującego w tym klubie. Może zgłosić, że potrzebuje środkowego napastnika, może nawet podpowiedzieć personalia, ale to nie on podejmuje decyzje. Oczywiście komitet może powołać sobie każdy, a o wszystkim i tak decydują ludzie go tworzący, ale akurat w Bazylei zatrudniają kompetentnych.

Świetne transfery są wynikiem dobrego skautingu?

A także tego, że w Bazylei mają rozpisane wszystko na nuty. Na każdej pozycji jest stworzony odpowiedni profil piłkarza. Wiadomo, że prawy obrońca ma być przede wszystkim ponadprzeciętnie szybki. Gdy odchodzi podstawowy zawodnik, klub natychmiast przystępuje do negocjacji z trzema obserwowanymi od dawna piłkarzami na tę pozycję. Drużyna nic nie traci mimo ruchu w interesie, sprzedawania zawodników do silniejszych lig.

Podobno prześwietla się też każdego kandydata pod kątem tego, czy będzie pasował mentalnie do zespołu?

Tak, ale robi to nie tylko klub z Bazylei, ale też większość zawodowych drużyn w Europie. Zresztą bardzo słusznie. Dużą uwagę zwraca się na język ciała zawodnika, na to, jak reaguje na straconą bramkę, czy zwiesza głowę i chowa się za partnerów, czy od razu chce odrobić straty. Rozkładanie rąk jest wyrazem bezradności, więc takich piłkarzy w Bazylei nie chcą. Zresztą takiego może być trudno później sprzedać, a to na transferach klub zarabia najwięcej.

W Basel świetnie też szkolą młodzież. Czy to jest część słynnego szwajcarskiego systemu czy osobny projekt klubu?

W Basel realizowany jest projekt szwajcarskiego związku piłkarskiego. Reformy zaczęły się 20 lat temu, gdy selekcjonerem pierwszej reprezentacji Szwajcarii został Anglik Roy Hodgson. Takich projektów nie da się wymyślić i wdrożyć w ciągu tygodnia. Podstawą jest szkolenie trenerów, bo bez tego nie da się wykształcić piłkarzy. Jako że mam licencję UEFA Pro zdobytą w szwajcarskim związku piłkarskim, muszę sześć godzin rocznie poświęcić na dokształcanie innych trenerów. I nie robię tego według swojego widzimisię, tylko realizuję program federacji, który wciąż jest doskonalony.

Czyli Basel musi szkolić swoich juniorów według wymogów związkowych?

Oczywiście. Czyli wszystkie zespoły juniorów grają systemem 4-4-2. W seniorach szkoleniowiec może robić, co mu się podoba, wystawiać bramkarza w polu czy grać bez obrońców, ale w juniorach obowiązuje bezwzględnie 4-4-2. Szwajcarska federacja wydała ogromne pieniądze na stworzenie systemu szkolenia młodzieży i wciąż do niego dopłaca. To federacja pomogła finansowo klubom przy budowaniu infrastruktury potrzebnej do założenia prawdziwych akademii. W niemal każdym miasteczku i wsi są po dwa ogólnodostępne boiska ze sztuczną trawą. W każdym klubie pracującym z młodzieżą musi być przynajmniej pięciu trenerów profesjonalnych i połowę ich pensji pokrywa związek. Co więcej, federacja płaci za każdego juniora obecnego na treningu. Wypełnia się specjalne formularze i klub otrzymuje do 3 franków za każdego kandydata na piłkarza, który danego dnia wziął udział w zajęciach. I dotyczy to także klubów pokroju Basel. To są w skali kraju gigantyczne pieniądze, coś koło 20 milionów franków rocznie. Skoro jednak federacja płaci, to musi wymagać, by kluby stosowały się do wytycznych, i to kontroluje. Co jakiś czas odbywają się wizytacje w klubach i sprawdza się, jak wygląda proces nauczania. Oczywiście prowincjonalne klubiki nie są kontrolowane równie często jak te największe, z Basel na czele.

W lidze jest przepaść między Bazyleą a resztą. Sześć tytułów z rzędu i bezwzględna dominacja...

Klub ma potężnego sponsora w firmie farmaceutycznej Novartis, a także duże zyski ze stadionu St. Jakob-Park. Dzięki świetnemu szkoleniu i skautingowi zarabia duże pieniądze na transferach. Jest wielka różnica w finansach Basel i reszty klubów. A gdy przyjechałem w 1989 roku do Szwajcarii, Basel był drugoligowym klubem, który sukcesy święcił na przełomie lat 60. i 70. Ale od tamtej pory postępuje zgodnie ze swoim planem i wygrywa.

Dziś o 20.45 LEch Poznań – FC Basel w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Transmisja w TVP 1 i TVP sport

– Nie boimy się meczu z FC Basel. Wiemy, jaką jest dla nas szansą. Chcemy ją wykorzystać i wejść na wyższy poziom w hierarchii klubów – przekonuje Maciej Skorża, trener Lecha i dodaje, że jego zespół nie jest faworytem tego starcia, co może piłkarzom wyjść na dobre. – Nie będziemy odczuwać presji, że musimy wygrać. To może być korzystna sytuacja, może być nam łatwiej na boisku. Nie chcę jednak, by piłkarze uznali to za dobrą wymówkę.

Wiele wskazuje na to, że z problemami zdrowotnymi uporał się jeden z najmłodszych, ale zarazem najważniejszych piłkarzy w Lechu – Karol Linetty. We wtorek reprezentant Polski już trenował z zespołem.

– Nie jest w pełni sił. Rozmawiam ze sztabem medycznym. Zobaczymy, czy Karol zagra. Jeśli będzie jakieś ryzyko związane z jego udziałem w meczu, to go nie wystawimy – komentuje Skorża.

Rywal poznaniaków przyjechał do Wielkopolski bez czterech ważnych graczy. Za kartki pauzuje 37-letni były reprezentant Argentyny i zawodnik Realu Madryt oraz Interu Mediolan Walter Samuel. Natomiast Paragwajczyk Derlis Gonzalez, Japończyk Yoichiro Kakitani oraz Bułgar Iwan Iwanow są kontuzjowani.

Kluczowi zawodnicy Basel są jednak do dyspozycji nowego trenera zespołu Ursa Fischera: występujący w reprezentacji Albanii najlepszy strzelec zespołu w poprzednim sezonie, ofensywny pomocnik Shelkzen Gashi, zaledwie 18-letni napastnik Breel Embolo, który już zdążył zagrać trzy mecze w dorosłej reprezentacji Szwajcarii, a także kapitan zespołu Argentyńczyk Matias Delgado.

Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy