Wkrótce minie 20 lat, od kiedy Ajax walczył o zwycięstwo w Lidze Mistrzów z Juventusem. Przegrał po rzutach karnych. Od tamtej pory żaden zespół z Holandii nie dotarł do finału, a występy Ajaxu i PSV w ćwierćfinale można policzyć na palcach jednej ręki. Na cztery próby tylko dwie skończyły się sukcesem (Ajax w 1997, PSV w 2005 r.).
Od ostatniego awansu Holendrów do najlepszej ósemki mija dziewięć lat. Wówczas PSV, po wyeliminowaniu Arsenalu, nie sprostało jednak w następnej rundzie późniejszemu finaliście Liverpoolowi, przegrywając obydwa mecze (0:3 i 0:1).
Kapitanem drużyny z Eindhoven był wtedy Phillip Cocu, od 2013 r. jest jej trenerem. W ubiegłym sezonie przerwał czteroletnią dominację Ajaxu i odebrał mu tytuł. Teraz może zrobić kolejny duży krok w szkoleniowej karierze. By tak się stało, jego piłkarze muszą zaryzykować i spróbować strzelić w Madrycie bramkę.
– Stać nas na to. Jeśli szybko zdobędziemy gola, rywale znajdą się pod presją – przekonuje Cocu. Jest optymistą, bo w pierwszym spotkaniu, mimo gry w osłabieniu (czerwona kartka dla Gastona Pereiro), udało się osiągnąć cel i zachować czyste konto (0:0). W dodatku do składu wraca najlepszy strzelec ligi holenderskiej Luuk de Jong, który pauzował za kartki.
Nie zmienia to jednak faktu, że faworytem będzie bardziej doświadczone w pucharach Atletico. Kibice liczą zwłaszcza na Antoine'a Griezmanna, który trafiał w każdym z czterech poprzednich meczów ligowych (wszystkie zakończone zwycięstwami). Jego gol zadecydował m.in. o prestiżowej wygranej z Realem na stadionie Santiago Bernabeu. To nie przypadek, że interesują się nim angielskie kluby, a Chelsea jest podobno skłonna zapłacić za francuskiego napastnika nawet 50 mln euro.