W Formule 1 drugą najważniejszą klasyfikacją, po rankingu zawodników, jest ta dotycząca konstruktorów. Podobnie jest w żużlu, gdzie o medale konkurują nie tylko sportowcy, ale i tunerzy przygotowujący silniki. Tych najlepszych jest na świecie zaledwie kilku.
Zmarzlik przez lata był wierny RK Racing, czyli Ryszardowi Kowalskiemu. To na jego silnikach wywalczył wszystkie tytuły mistrza świata. Kibice dwa tygodnie temu przecierali więc oczy ze zdumienia, gdy na kwalifikacje i pierwszy bieg w Cardiff wyjechał na sprzęcie od Petera Johnsa.
Żużlowa era Ryszarda Kowalskiego. W Grand Prix jego silniki rządzą od 2018 roku
Polak w pierwszym wyścigu tamtej rundy Grand Prix przyjechał do mety ostatni i szybko wrócił do silnika od Kowalskiego. Finalnie zadowolony być nie mógł, bo pierwszy raz od pięciu lat nie zakwalifikował się do półfinału. Później zapewniał, że próby na sprzęcie Johnsa to „żadna rewolucja”.
– Mam stały kontakt z teamem Kowalskiego i wiele mu zawdzięczam. Powiedziałem, że taka jest moja decyzja. A ostatecznie i tak jechałem w sobotę na jednostkach od pana Ryszarda – tłumaczył.
Czytaj więcej
Po raz pierwszy od pięciu lat Bartosz Zmarzlik nie zakwalifikował się do półfinału Grand Prix na żużlu. Rundę w Cardiff wygrał Brytyjczyk Daniel Bewley.