Przewaga Doyle'a nad Dudkiem wynosi 14 pkt i jeśli w ostatnim turnieju Grand Prix nie stanie się nic nadzwyczajnego, Australijczyk w końcu dopnie swego – mimo kontuzji i chodzenia przez pół sezonu o kulach zdobędzie upragniony złoty medal.
Rok temu przed dwoma ostatnimi turniejami Grand Prix miał ogromną przewagę. Nadzieje na mistrzostwo roztrzaskały się jednak o bandę toru w Toruniu, gdzie Doyle upadł już w pierwszym biegu, doznał poważnych urazów i zakończył sezon.
– Możesz pracować ciężko przez cały rok, wygrać trzy Grand Prix z rzędu, a potem rozbijasz się i wszystko tracisz – wspomina Doyle i cieszy się, że w sobotę mistrzem może zostać przed publicznością w ojczyźnie. – Nigdy nie myślałem, że będę tu jeździć w Grand Prix, nie mówiąc już o zdobyciu tytułu w Melbourne.
Plany pokrzyżować mu może tylko Patryk Dudek. Debiutujący w Grand Prix Polak jest w zasadzie pewny srebra, bo nad trzecim Taiem Woffindenem ma 13 pkt przewagi.
Największa walka będzie o brązowy medal. Brytyjczyk tylko o 2 pkt wyprzedza Macieja Janowskiego, o 6 pkt Emila Sajfutdinowa i o 7 pkt Bartosza Zmarzlika. W zeszłym roku Woffinden i Zmarzlik do ostatniego wyścigu walczyli o drugie miejsce. Teraz też gorąco powinno być do samego końca.