Początek opóźnionego nieco przez deszcz spotkania w Toruniu był wyrównany - faworyzowani goście wyszli na prowadzenie dopiero po czwartym wyścigu, a na poważnie zaczęli je powiększać od kolejnego biegu. W rekordowym momencie, po ósmej odsłonie, przewaga wrocławian wynosiła 10 punktów, ale wówczas gospodarze błyskawicznie ją zniwelowali, gdy sztab szkoleniowy Get Well zdecydował, by za słabego Norberta Kościucha rzucić w bój Rune Holtę.
Zawodzący dotąd Norweg z polskim paszportem wygrał podwójnie bieg najpierw w parze z Jasonem Doylem, a następnie z Chrisem Holderem. Gdy różnica stopniała dwóch punktów, Sparta skontrowała, wygrywając podwójnie 12. odsłonę, a przed biegami nominowanymi przewaga gości wynosiła cztery punkty. W ostatnich dwóch wyścigach Get Well nie skorzystał z okazji i przewaga wrocławian jeszcze się powiększyła.
W drugim niedzielnym meczu Stal Gorzów wygrała pierwsze spotkanie od czterech kolejek, wykorzystując fakt, że niepokonani dotąd mistrzowie Polski nie mieli najlepszego dnia. Po piątym wyścigu gospodarze wygrywali 16:14 i było to ich pierwsze prowadzenie w meczu od niemal dwóch miesięcy. Szybko leszczynianie je odbili, a po 9. biegu powiększyli przewagę do ośmiu punktów, również dzięki niespodziewanie słabszym występom Bartosza Zmarzlika.
Gorzowianin, który dzień wcześniej wygrał Grand Prix we Wrocławiu, przyjechał raz trzeci a raz czwarty, w dużej mierze przez stan toru, który w ogóle nie pozwalał na ściganie. Kolejność we właściwie wszystkich biegach rozstrzygała się po pierwszym łuku, a ewentualne późniejsze przetasowania wynikały z popełniania fatalnych błędów przez któregoś z żużlowców.
Przed biegami nominowanymi było 37:41 i Stal zachowywała szanse na punkty. 14. gonitwę gorzowianie wygrali podwójnie, wyrównując stan meczu i rozbudzając apetyty kibiców. W decydującym wyścigu najlepiej spod taśmy wyszedł Szymon Woźniak i pognał do mety, a że na trzecim miejscu dojechał do mety Krzysztof Kasprzak, Unia Leszno przegrała pierwszy mecz w tym sezonie.