Jak doszło do podjęcia decyzji o odejściu z zespołu Williamsa po tym sezonie? Przecież kolejnym celem po powrocie do Formuły 1 miało być pozostanie w niej na dłużej niż jeden sezon...
Na pewno nie jest to decyzja, która rodzi się w głowie z dnia na dzień. Sam proces jej podejmowania zachowam dla siebie, ale nie była to decyzja, która spędzała mi sen z powiek. Gdy pamięta się o tym, jakie wyznaczałem sobie cele pod koniec ubiegłego czy na początku tego roku, to, co się stało, nie ma dużego znaczenia. Trzeba też pamiętać, że zdarzyły się w tym roku rzeczy pozytywne. Miałem pewne małe znaki zapytania, udało mi się znaleźć odpowiedzi i były one satysfakcjonujące. Oczywiście, chciałbym nadal się ścigać, ale nie za wszelką cenę. Wolę sytuację, w której znam już te pozytywne odpowiedzi. Lepiej mieć tę świadomość, niż wciąż żyć w niewiedzy czy z wątpliwościami. Jeśli chodzi o rozstanie z Williamsem, to są pewne okresy w życiu, są pewne priorytety i w tym momencie była to właściwa decyzja.
Czy w trakcie sezonu pojawił się choćby cień nadziei, że sytuacja ulegnie poprawie, jeśli chodzi o osiągi samochodu i możliwości zespołu?
Trzeba zacząć od zeszłego sezonu, który też nie był rewelacyjny. Dlatego ważne było to, żeby zacząć ten rok bezproblemowo. Dzięki temu zespół mógłby się skupić na wynikach i realistycznych celach. Myślenie, że będziemy ścigać się w środku stawki, na pewno nie było realistyczne. Sytuacja nie może się zmienić z miesiąca na miesiąc, chyba że masz jeden ewidentny problem i wiesz jak go rozwiązać. Bywało w przeszłości, że zespoły, które miały potencjał, by walczyć w czołówce, zaczynały sezon z tyłu, ale sytuacja się zmieniała. Może nie z tygodnia na tydzień, ale w trakcie paru miesięcy. Dlatego według mnie było dla Williamsa ważne, żeby zacząć sezon bezproblemowo. To się nie udało i od początku mówiłem, że konsekwencje wydarzeń z początku roku są dużo większe, niż się wydaje. Nie jest to jedynie strata dwóch, trzech czy czterech dni testowych. To, co wydarzyło się w Rosji (zespół kazał Kubicy zjechać do garażu, żeby nie ryzykować uszkodzenia samochodu wobec braku zapasowych części na kolejne wyścigi – przyp. red.), jest konsekwencją wydarzeń z początku sezonu.
Czy chce pan pozostać w Formule 1 w innej roli?